piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 1.

Po 30 minutach jazdy znalazłam się na wielkim lotnisku. Ale do lotu miałam jeszcze następne 30 minut. Więc ogólnie nie miałam co robić. Usiadłam z walizką na jednej z ławek. Byłam zła, ale teraz już nie z powodu wyjazdu, bo co do niego zmieniłam zdanie. Chce jechać. Rodzice i tak nie mają dla mnie czasu. I to nawet widać. Jak myślicie dlaczego jadę autobusem a nie z rodzicami.? Pożegnali się ze mną w domu i wsadzili w autobus, żeby im było lżej. Siedząc tak minęło dopiero 10 minut. Dlatego wyciągnęłam z mojego plecaka pamiętnik, i zaczęłam pisać, opisywać dzisiejszy dzień.
Nagle koło mnie usiadł jakiś chłopak, i zaczął coś robić w telefonie. Jednak co chwilę zerkał na mnie.

Po 30 minutach usłyszałam głos że samolot do Londynu już jest. Więc wzięłam moją walizkę, torbę i ruszyłam na odprawę.
Szukałam miejsca w samolocie, gdy w końcu je znalazłam. Siedział tam ktoś, ale miał kaptur na głowie, więc nie wiem kto to. Jednak spytałam czy mogę usiąść, a ten tylko skiną głową na tak.

                                                                             3 godziny później
Nareście dolecieliśmy. Z uśmiechem wyszłam z samolotu. I odebrałam walizkę. No a potem wpadłam w uścisk babci, oraz wójka który mieszkał razem z nią. Razem odjechaliśmy samochodem wója.
Babcia mieszkała w nie za dużym domu. Chociaż myślałam że tu w Londynie takich małych się nie znajdzie. No ale wracając do rzeczywistości...ja miałam pokój na górze. Wiec tak się udałam. Wchodzą, rozejrzałam się dookoła i ruszyłam w stronę szafy. Tam się rozpakowałam, a resztę rzeczy (z plecaka) odłożyłam na biurko i do niego.
Już po wszystkim, postanowiłam wyjść obejrzeć miasto. Więc wyszłam na balkon, by sprawdzić jak się ubrać. A gdy już tam byłam zauważyłam w oknie na przeciwko jakiegoś chłopaka, patrzał na mnie. Ale ja odwróciłam wzrok. Niebo było pochmurne, jednak wiał ciepły wiatr.
Ostatni raz zerkając na chłopaka weszłam do pokoju, i wtedy przypomniał mi się chłopak z lotniska, to był ten sam. I może nawet ten z samolotu.? Tak pytań dużo, a odpowiedzi.? Moje myślenie przerwało pukanie do drzwi:
-Proszę. -powiedziałam, a do pokoju weszła babcia.
-I jak ci się podoba w pokoju.?
-Jest bardzo miło. -odpowiedziałam.
-No to się cieszę, a potrzebujesz czegoś.?
-Nie, ale dziękuję - uśmiechnęłam się.
-No dobrze- powiedziała i wyszła.
A ja zabrałam się za szukanie odpowiedniego stroju. Wybrałam ten zestaw. Poprawiłam lekko makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Więc zbiegłam na dół.
W kuchni była babcia.
-Wychodzę -krzyknęłam.
-Tylko o 19 bądź już w domu. -krzyknęła a ja wyszłam.
Babcia jak zwykle nadopiekuńcza.

Szłam ulicami Londynu. Mijałam co chwilę jakiś ludzi. Babcia nie mieszkała w centrum Londynu, i do niego był dosyć kawałek. Jednak ja postanowiłam tam pójść. I już po godzinie doszłam...nogi strasznie mnie bolały, więc szybko poszłam do nando`s ponieważ było najbliżej. Tam zamówiłam sobie małą pizzę. Było bardzo tłoczno. Więc szybko zjadłam pizzę i ruszyłam w drogę powrotną.
Ale było...tak jakoś...dziwnie. Cały czas czułam jakby ktoś za mną szedł. Przestraszyłam się. Nigdy nie byłam w Londynie więc nie wiem co tutaj robią. Na prawdę się bałam i od razu przyśpieszyłam kroku.
Po ok. 10 minutach, zauważyłam jakby ktoś przechodził zza drzewa do drzewa. Postanowiłam tam pójść, lecz ta osoba chyba się zorientowała że ja chcę tam iść, więc sama wyszła.. Zza drzewa wyszła/wyszedł....
------------------------------------------
No to może nie za długi ten rozdział. Ale będę się starać pisać dłuższe. No ale jak wam się podoba.?

czytasz = komentujesz 

3 komentarze: