piątek, 31 maja 2013

Rozdział 15.

-Słucham.? -powiedziałam obojętnie do słuchawki.
-Cześć kochanie. -usłyszałam troskliwy głos matki. Jednak to mnie nie ruszyło. Teraz już nie była moją matką, teraz stała się nikim ważnym w moim życiu.
-Nic Ci nie jest? Jak się czujesz? -ciągnęła dalej. A ja jakoś nie miałam ochoty na rozmowę z nią.
-Wszystko dobrze. Nie musisz sobie zadawać tyle trudu i nie musisz się o mnie martwić. Ja sobie poradzę.
-Ale co ty wgl. mówisz? Jaki trud? Jesteś moim dzieckiem. Musze się martwić. Ty nie wiesz co mówisz.
-Już ja bardzo dobrze wiem co mówię...-chwila ciszy- trochę jestem śpiąca, do widzenia. -pożegnałam się, z   własną matką, jak z osobą obcą. Oczywiście trochę mnie to bolało. Że mnie zostawili. Że to praca zawsze była na pierwszym miejscu. Jednak też dużo im zawdzięczam. Bo gdyby nie oni nie przyjechałabym tutaj, nie poznała chłopaków. To dzięki nim tyle przeszłam w życiu. W końcu się z kimś zaprzyjaźniłam, w końcu zaczęłam z kimś rozmawiać. Tam gdzie mieszkałam na pewno do końca życia byłabym sama...moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Fakt, byłam sama, więc to ja musiałam otworzyć. Leniwie zwlekłam się z łóżka, a moim oczom ukazała się piękna blondynka.
Spojrzała na mnie i powiedziała:
-Cześć. Słyszałam co Ci się przytrafiło. Współczuję.
-A my się znamy? -zapytałam, bo na prawdę jej nie poznawałam.
-Nie pamiętasz? W parku się przedstawiałam. Jestem Ariana. -gdy to powiedziała, zaczęłam sobie coś przypominać.
"Stanęła nam na drodze i powiedziała:
-Cześć, jestem Ariana. -wyciągnęła rękę w moją stronę.
-Cześć, jestem Patrycja. -powiedziałam podając jej rękę, byłam strasznie zmieszana, nie wiedziałam o co chodzi. Czy tu wszyscy się tak zachowują.?!
-Chcecie iść ze mną do wesołego miasteczka.? -zapytała
-Wiesz...musimy już wracać do domu.-wyprzedził mnie Niall, i łapiąc za ramiona odwrócił w stronę domu.
-No dobrze, ale jeszcze się spotkamy, nie.? -zapytała znowu.
-Taa. Do zobaczenia. -powiedział Niall, i teraz już wracaliśmy w drogę powrotną.
-Czemu nie idziemy do wesołego miasteczka.? Przecież mieliśmy iść. -zrobiłam smutną minkę.
-Kiedy indziej. Nie chciałem iść z tą dziewczyną.
-A no właśnie, dlaczego ją spławiłeś, coo.? -powiedziałam głośniej i bardziej srogo, ale w żartach.
-No bo chciałem ciebie lepiej poznać i pobyć z tobą sam na sam. Widziałaś jaka ta dziewczyna zakręcona. -zaśmiał się.
-No tak. Ale teraz będę się nudzić w domu. -posmutniałam.
-No to zapraszam cię do siebie, ogólnie mieszkam z przyjaciółmi ale pójdziemy do mnie, nie będą przeszkadzać.
-No okej. -odparłam."
-Już pamiętam. Wejdź. -zaprosiłam dziewczynę do środka. Usiadła w salonie, a ja tymczasem poszłam zrobić herbatę. Gdy wróciłam dziewczyna odkładała pilot na stół, a telewizor był wyłączony.
-Coś nie tak? -spytałam odkładając herbatę na stół.
-Nie wszystko w porządku, tylko znowu opowiadają bzdury. -oczywiście byłam ciekawa, co takiego mówili, że aż wyłączyła telewizor. Ale nie powiedziała mi, więc dałam sobie spokój.
      Ariana okazała się całkiem fajna. Trochę zakręcona, nie bała się nic powiedzieć. Nie znałam jej za długo, ale już wiedziałam że jest świetną dziewczyną i wiedziałam że się zaprzyjaźnimy.
     O godz. 16:28 postanowiłyśmy wyjść na miasto. Więc szybko pobiegłam na górę, i przebrałam się. Nałożyłam na siebie białą bluzkę, spódniczkę, białe trampki i sweter. W łazience jeszcze poprawiłam makijaż. I gotowa zeszłam na dół. Do torebki zapakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i razem z Arianą poszłyśmy do sklepów. Kupiłam sobie, pare nowych bluzek, i parę trampek. Później postanowiłyśmy że pójdziemy do szpitala. Niestety babcia dalej musiała tam leżeć.
-Cześć babciu. -powiedziałam gdy tylko zobaczyłam babcię.
Oczywiście uśmiechnięta odpowiedziała:
-Witaj kochanie. A to kto? -zapytała patrząc na Arianę.
-Moja przyjaciółka Ariana. -dziewczyna podała jej rękę, a potem dziwnie się na mnie spojrzała. Pewnie nie sądziła że nazwę ja już "przyjaciółką". Ja też nie sądziłam że tak ją polubię.
Z pół godziny posiedziałyśmy u babci. Więc gdzieś ok. 18:24 wyszłyśmy. Poszłyśmy jeszcze na stragany. I kiedy przechodziłyśmy koło stoiska z gazetami, moją uwagę przykuł jeden artykuł. Na którym wielkimi literami napisane było "SKANDAL",patrząc dalej, zauważyłam że tych gazet jest więcej i więcej. Łzy napłynęły mi do oczu. Wziełam jedną z nich do rąk i zaczęłam czytać....
________________________
W końcu go napisałam. Mam nadzieję że się podoba i mam też nadzieję że tych komentarzy będzie więcej niż pod ostatnim rozdziałem ;/

środa, 22 maja 2013

Rozdział 14.

W końcu się ogarnełam, i wróciłam do swojej sali. Położyłam się na łóżka, a że byłam bardzo zmęczona...usnęłam.
sen:
Budzę się, a dookoła mnie nie ma nic.
Jestem w sali, w której znajduje się,
tylko ja i moje łóżko...
wstaję i wychodzę na korytarz.
tam też nikogo nie ma, chyba że...
bym liczyła osoby leżące...a raczej zabite,
leżą na ziemi w kałużach krwi.
nie wiem co tu się stało, boję się...
idę dalej. w końcu dochodzę do pokoju babci..
leży na łóżku, i tak jak reszta...
cała we krwi, z nożem w klatce piersiowej.
podchodzę do niej, i nie wiem dlaczego...
sprawdzam puls...wiadomo że nie żyje..

Obudziłam się. Przestraszona. Ale nie bałam się snu, tylko tego czy babcia żyje. Ten sen bardzo mnie wystraszył, więc postanowiłam wyjść zobaczyć czy babcia żyje. Wyszłam powoli, bo nie miałam za dużo sił. Ledwo co doszłam do jej pokoju... Otworzyłam drzwi, a tam zamiast zastać babcię, zastałam pięlęgniarkę. Spojrzałam na łóżko, które było pościelone, jak nigdy. Wiedziałam co się stało. Umarła, nie uratowali jej. Łzy napłynęły mi do oczu. I....upadłam. Zrobiło się ciemno....

Ocknęłam się....Leniwie podniosłam powieki do góry, i poczułam że ktoś trzyma mnie za rękę. Przetarłam oczy wolną ręką, i wtedy ją zobaczyłam...siedziała tu ze mną, i trzymała mnie za rękę. Momentalnie pojawił się uśmiech na mojej twarzy, nie mogłam uwierzyć że ona żyje. Że moja kochana babcia jednak żyje. To było niesamowite uczucie.
-Babciu ty żujesz...-wyszeptałam jakbym dalej nie wierzyła w to co widzę.
-Żyję, żyję. -babcia uśmiechała się do mnie szeroko.
-Dlaczego oni zaścielili twoje łóżko? -mówiłam ledwo żywa.
-Po prostu przenieśli mnie na inną salę. Nic więcej. Nie wiem dlaczego tam gwałtownie zaaragowałaś. -przytuliła mnie. A że była juz godz. 23:47. Poszła do siebie. A ja wykończona dalej usnęłam.
        Następny dzień.
Gdy się budziłam byłam wypoczęta. Czułam się jak ryba w wodzie. Dzisiaj miałam wyjść, co mnie bardzo cieszyło. Poszłam do łazienki i tam ubrałam się w przygotowane, już dawno ubrania. Umalowałam trochę, uczesałam i wróciłam do sali. Poczekałam jeszcze z 30 minut, i dostałam wypis. Zadzwoniłam po Zayna. I już o 12 był u mnie. Razem pojechaliśmy do domu. Ja praktycznie nie miałam żadnych rzeczy w tym szpitalu. Jedynie jedną siatkę, z najpotrzebniejszymi rzeczami.
Gdy wjechaliśmy na podjazd, pożegnałam się z Zaynem i poszłam do siebie. A dlaczego pożegnałam? No bo wiedziałam że nie będę mogła do niego iść, ponieważ lekarz mnie wypuścił pod jednym warunkiem. Czyli że będę w domu odpoczywać..
       Gdy przekroczyłam próg domu, poczułam piękny zapach, dochodzący z kuchni. Położyłam siatkę na szafkę i ruszyłam do mojego ulubionego miejsca. Oczywiście był tam wujek. Właśnie piekł kurczaka, więc z tąd te zapachy.
-Cześć wujek.
-O jak fajnie że wróciłaś. Właśnie robię kurczaka.
-No to fajnie. zaniosę tylko rzeczy na górę, i zejdę.
Pobiegłam po siatkę i zaniosłam ją na górę. Postanowiłam że wejdę jeszcze na laptopa. Więc szybko go odpaliłam. Obejrzałam wszystkie stronki. No a na tt bardzo się ucieszyłam. Bo fanki chłopaków życzyły mi na moim koncie szybkiego powrotu do zdrowia itp. Cieszyłam się że są takie miłe. Sądziłam że raczej będą mnie hejtować. Ranić. Jednak nie...Moje myśli przerwał wujek. Który wołał że kurczak gotowy. Szybko wyłączyłam laptopa i zbiegłam na dół.
Zjadłam z wujkiem obiad...był bardzo dobry. Chyba mój ulubiony.
Po posiłku chciałam pomyć jednak wujek się nie zgodził. Kazał mi odpoczywać. No więc udałam się do salonu. Włączyłam telewizor, przykryłam się kocem i wygodnie ułożyłam. Włączyłam jakiś program, na którym leciała jakaś komedia. Zaczęłam oglądać jednak zaraz zadzwonili rodzice...Szybko sobie o mnie przypomnieli.....

sobota, 18 maja 2013

Info.

A więc tak. Widzę że nie każdemu się podoba to co robię. Więc po pierwsze ja tych komentarzy nie wymuszam tylko o nie proszę, a jeżeli wam zależy to skomentujecie, a nie pojawiają się kom typu: To chore, że wymuszasz komentarze.   
Jeżeli tak sądzicie, no to może ja muszę trochę odpocząć od pisania? Tak? No to dobrze. Zawieszam bloga, do odwołania. 
PS. A hejty możecie już zostawić dla siebie. 

Info :D

A więc tak. pierwszych pięciu, i ostatniego komentarza nie liczę, więc zostało wam jeszcze 4 komentarze.: ) A czemu? Ponieważ nie jestem głupia, i te komentarze z anonima zostały wysłane przez tą samą osobę. :D Miłego komentowani.! :D

piątek, 17 maja 2013

Rozdział 13.

-Kocham Cię Patrycja. -powiedział w końcu. A ja....Obudziłam się. Okazało się że to wszystko były jednym wielkim snem.! Czy strasznym? Tak. Zapomniałam chłopaków. Straciłam pamięć, co naprawdę było nie do zniesienia. Przychodzą do ciebie różni ludzie. Witają się z tobą, rozmawiają, pytają o wszystko, a ty nawet nie wiesz kto to jest. Dziwne, straszne, wkurzające...ale wracając do tematu. Znajdowałam się w szpitalu, tak samo jak we śnie. Byłam podłączona do różnych maszyn, miałam podłączone kroplówki i wszystko co było możliwe. Byłam sama. Rozglądnęłam się..no i nic. Strasznie bolały mnie nogi. Chciałam wstać, jednak sama nie dałam rady. Miałam za mało sił. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Byłam sama. Już wyspana. Nie mogłam nic robić, jak tylko leżeć....nagle usłyszałam czyjeś głosy. Cały czas stawały się coraz bardziej głośniejsze. Aż w końcu do mojej sali wpadli chłopaki. Zayn, Niall i Louis. Na początku się śmiali, rozmawiali, ale gdy zobaczyli że ja się obudziłam, podbiegli do mnie i mnie przytulili. Był to bardzo mocny uścisk, bo gdy mnie wreszcie puścili, bolały mnie wszystkie, ale to wszystkie mięśnie.
-No cześć chłopaki. Możecie mi powiedzieć ile "spałam"? -zapytałam, pokazując w powietrzu palcami... Nie wiedziałam jak mam się zachować, czy się śmiać, i być zadowolonym z tego co się stało? Czy gniewać się jeszcze na Zayna, czy po prostu mu wybaczyć? To całe zmieszanie, doprowadzało mnie do obłędu. Aż głowa mnie zaczęła boleć. Przy chłopak udawałam że wszystko jest okej, ale Zayn nie. Widać było że jest przybity, a szczególnie się zrobił gdy mnie zobaczył. Spojrzał mi w oczy, i jakby chciał mi powiedzieć przepraszam. To było straszne. Ja tak bardzo go kocham, ale nie mogę zrozumieć jak mógł zrobić takie coś. Patrząc na to z tej jednej strony to właśnie przez niego się tutaj znalazłam. A dziwiło mnie jedno... dlaczego Niall nie jest zły na Zayna? Gdy tu weszli świetnie się bawili. Rozmawiali. A gdyby na prawdę wiedział co się stało, chyba nigdy by mu tego nie wybaczył.
-No spałaś z pięć dni. -zaśmiał się Louis.
-Dokładnie to sześć. Już się baliśmy że się nie obudzisz. -wtrącił już swoje pięć groszy Niall. Jakoś nie szczególnie zwracałam uwagę na Nialla i Louisa. Ważny w tym momencie był dla mnie Zayn. Dziwnie się czułam. Czułam że to moja wina, chciałam go przepraszać. Chciałam żeby było tak jak na początku. Zawsze razem, wtuleni w siebie. A nie ja na jednym końcu sali, on na drugim, ja na niego patrzę, ale on na mnie nie. Przybijające.
-Chłopaki moglibyście zostawić nas samych? -poprosił w końcu Zayn. Chłopaki posłusznie zrobili to o co ich prosił. A Niall jak wychodził, o mało co nie walną się z drzwi, tak się na sam patrzał.
-Ciekawski -rzuciłam jeszcze, ale wtedy spojrzałam na Zayna. Uśmiech zszedł mi z twarzy. Miał całe podpuchnięte oczy. Był nie wyspany i widać było że płakał, a to połączenie, nie za bardzo mu pomagało w urodzie.
-Co się stało? -zapytałam.
-To wszystko przezemnie. Nie chcę się zasłaniać tym że to przez alkohol. No bo przecież to nie ma sensu, prawda? Powiedziałem coś co cię zraniło. Od czasu twojego wypadku, siedziałem tu cały dzień i całą noc. Płakałem, nie spałem. Czekałem aż się obudzisz. Chciałem być przy tobie. Z dnia na dzień traciłem nadzieję. A myśl że to wszystko przezemnie, dobijała mnie jeszcze bardziej. To było takie uczucie, którego nawet nie da się opisać. Byłem tu codziennie. Jednak kiedy się obudziłaś nie było mnie. Za co cię przepraszam, chociaż może...nawet nie chciałaś mnie widzieć? Może i lepiej że mnie nie było? Teraz to już nie ważne. Liczysz się tylko ty. I jak na chwilę obecną mam tylko jedno marzenie. Chcę  żebyś mi wybaczyła... -powiedział to jak poeta, ten głos, te pojedyncze łzy spływające mu po policzku, sprawiły że ja sama zaczęłam płakać.
-Nie mogłabym Ci nie wybaczyć. Ja za bardzo cię kocham. -gdy tylko słowa zostały przezemnie wypowiedziane, Zayn rzucił się na mnie, i przytulił mnie. Później lekko oddalił i pocałował w usta.
Następnie chłopaki zostawili nas samych. Pojechali do domu, no ale po jakiś dwóch godzinach, przyjechali Liam, Niall, Danielle, Perrie i Louis. Pogadałam z nimi, było miło. Jednak ze szpitala mogłam wyjść dopiero za trzy dni. No ale cóż, trzeba sobie radzić. Gdy moi goście pojechali, czyli tak gdzieś około 19:30. Ja miałam wystarczająco sił, by dojść o sali babci. Podniosłam się z łóżka. Wszystko mnie bolało, jednak musiałam ją zobaczyć. Gdy stanęłam przed jej salą, uśmiechnęłam widząc ją śpiącą. Weszłam, i usiadłam na krześle obok. Złapałam ją za rękę, i po prostu przyglądałam się jej pięknej twarzy. Lekko uśmiechała się przez sen. Patrzałam się na nią z 10 minut, gdy nagle maszyna zaczęła głośno pikać. Do sali biegła pielęgniarka. Kazał mi się odsunąć. Nie chętnie podążyłam kawałek dalej, by nie przeszkadzać. Kobieta zawołała lekarzy i zaraz koło niej stanęło pare osób, ubranych na zielono. Robili wszytko bardzo szybko. Bałam się że mogę ją stracić. Ze łzami w oczach, zjechałam po ścianie. Gdy zabrali babcię na blog operacyjny, ja schowałam głowę w ręce. Nie chciałam by umarła. Jednak ta choroba nie jest za fajna. Może się stać wszystko. Lekarze mogą jej nie uratować. Jak ona umrze, umrze też moja dusza. Stracę wszystko. Ona jest jedyną osobą którą tak bardzo kocham. Jest jedyną osobą której tak ufam. Jest jedyną osobą za którą będę tak tęsknić....
---------------------------------
No więc jest następny. Bardzo jest mi źle z powodu że jest 11 obserwatorów, a komentarzy jest 5.! Co się z wami dzieje? Niestety ale muszę to zrobić:
8 KOMENTARZY =NOWY ROZDZIAŁ !
Tak szczerze od razu powinnam zrobić 11, ponieważ tyle osób "czyta" .! Mam nadzieję że będzie 8, a jeżeli nie, po prostu nie zobaczycie szybko nowego rozdziału, tak jak ja nie zobaczę komentarzy.! Przykro mi .;c Myślałam że jesteście bardziej zaangażowani. Może muszę na jakiś czas zawiesić bloga? Może nie możecie wchodzić i nie czytacie?!

niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 12.

 Nikt nie chciał by usłyszeć takiego słowa od osoby którą się kocha.! NIKT.! Wybiegłam z pokoju i tam zderzyłam się z.....Louisem. Uderzyłam go w ramię, by go pominąć. Udało się. Biegłam jasnym korytarzem. Oczy miałam całe we łzach, i nic nie widziałam. Na szczęście udało mi się zbiec na dół.
Zorientowałam się że za mną biegnie Louis. Przyśpieszyłam. Wybiegłam z domu. Wybiegłam na ulice. Jedyne co zdążyłam usłyszeć to:
-Patrycja uważaj.! -oczywiście był to głos Lou. Odwróciłam się w jego stronę. Po czym zauważyłam światło padające na moją prawą część twarzy. Odwróciłam się w tamtą stronę i ostatnie co zobaczyłam to wielki samochód jadący w moją stronę.
                                          pare dni później
Obudziłam się...ale nie byłam u siebie. Znajdowałam się w pokoju z zielono-białymi ścianami, i niebieskimi roletami. Łóżko było nie wygodne. A ja nie wiedziałam co tu robię. Aż do czasu....gdy się skupiłam....przypomniałam sobie wszystko. Zayn, Louis, samochód...To było straszne. A jak przypomniałam  sobie przez kogo się tutaj znalazłam. I przypomniałam sobie te słowa wypowiedziane przez niego. Łzy nalały mi się do oczu.
Przed oczami miałam cały czas tą scenę. Te zimne oczy patrzące na mnie bez żadnych uczyć. To była najgorsza rzecz jaka mnie jak do tej pory spotkała....a ja widząc tą scenę już po raz 5, zaczęłam się denerwować. A maszyna do której byłam przypięta zaczęła skakać na różne strony. Słyszałam głośne pikanie. A do sali wbiegło mnóstwo lekarzy. Szybko się mną zajęli. A ja się do nich uśmiechałam. Dali mi jakieś leki. I....zapadła ciemność.
Próbowałam otworzyć oczy. Ale po raz pierwszy taka łatwa czynność sprawiała mi tyle trudu. Nic nie widziałam. Ale słyszałam. Wiedziałam że ktoś u mnie jest. Czułam na swojej ręce, czyjąś dłoń. W sali zapadła cisza. Lekki wiatr wpadł przez okno. I do mojego nosa doleciał jago zapach. Wiedziałam że jest tu Niall.
-Czego tu chcesz? -zapytał Niall, rozpoznałam po głosie.
-Przyszedłem do mojej dziewczyny. Już nie mogę? Chyba bardziej ja mam do tego uprawnienia niż ty. -powiedział ktoś, ale nie wiedziałam kto. Nie mogłam rozpoznać jego głosu. Tylko jedno mnie zaciekawiło "dziewczyna.?!!". O co chodzi?
-Nie rozumiesz że to wszystko przez ciebie? Gdybyś jej nie zostawił i nie poszedł pić, nic by się nie stało.! Dalej nie rozumiesz? Aż taki głupi jesteś? Wydoroślij.! Ile ty masz lat.? Zachowujesz się jak dziecko.! -rozmowa toczyła się dalej. A ja nadal rozpoznałam tylko Nialla.
-Wiesz co.? Nie będziesz mnie o nic posądzać.! Jak się obudzi to zadzwoń po mnie. -powiedziała tamta osoba, i jak mi się wydawało wyszła z sali....no nie wydawało....bo wychodząc trzasną drzwiami.
-Ani mi się śni. -odpowiedział blondyn na prośbę, jednak tak cicho jakby sam do siebie.
Zaczęłam znowu się starać otworzyć oczy. Jednak na marne. Czułam jakbym była dalej śpiąca. Jednak nie byłam. Dość się wyspałam....Poczułam jak chłopak zaciska mocniej moją dłoń i zaczyna szeptać jakieś słowa. A raczej zaczął śpiewać piosenkę.
Słowa wydobywały się z jego ust. A mi się to podobało. Była to piosenka wolna...romantyczna i po prostu miła dla moich uszu. Jednak nie mogłam się skupić na jej słowach. Było to dla mnie za cięszke. Jednak fajnie się słuchało. Cieszyłam się że on tu jest. Że śpiewa....
     Gdy skończył piosenkę. Przybliżył się do mojego ciało, położył głowę na moich nogach i zaczął mówić. A raczej prosić.
-Obudź się.! Słyszysz? Obudź. Proszę. Zrób to dla mnie. Jesteś już bezpieczna. Jestem tu. Tylko proszę obudź się. Proszę. -teraz chyba zaczął lekko płakać. Zaczęłam się zastanawiać. Ile ja tu leżę? Co się ze mną dzieje? Kiedy poczułam na mojej nodze zimne krople. Byłam zła na siebie. Byłam zła że on nie może się dowiedzieć że ja żyję. Że ja wiem co on mówi, co robi. Byłam zła że nie mogę sobie poradzić z czymś takim. To jest po prostu banalne....znowu starałam się je otworzyć i udało się. Dałam radę. Byłam z siebie zadowolona. Może wam to się wydawać dziwne. Ale ja na prawdę nie mogłam. Nie miałam siły. Byłam wyczerpana mimo że cały czas leżałam i spałam. Tak po prostu było.
Gdy moje niebieskie tenczówki zobaczyły światło, momentalnie się zamkneły. Więc zaczęłam od nowa, jednak pomału. I gdy już byłam przyzwyczajona do światła. Powiedziałam:
-Niall.
-Tak? Patrycja? Ty żyjesz.! -blondyn podniósł się od razu gdy mnie usłyszał. Najpierw mówił z zapytaniem. Pewnie sam nie wierzył w to co się stało. Ale ostatnie "zdanie" wypowiedział już z przekonaniem.
-Żyję. -jakoś dałam radę się uśmiechnąć.
Blondyn przytulił mnie. Co było miłe. Tak się cieszyłam że go widzę.
Gdy chwilę byliśmy przytuleni do sali wpadło jakieś grono ludzi. Nie wiedziałam kto to. Nie poznałam ich.
-Cześć Niall. -powiedzieli najpierw do blondyna, ale dopiero wtedy zorientowali się że ja żyję.
-Ty żyjesz.! Boże.! -zaczeli krzyczeć. I mnie przytulać.
-Niall? -zapytałam gdy już mnie wszyscy puścili.
-Tak? -zapytał i zaraz znalazł się koło mnie.
-Kto to jest?
-Nie poznajesz nas?
-Nie.
-Ale jak to?
-Nie wiem.
-Ale mnie pamiętasz tak? -zapytał Niall
-No tak. Przecież poznałam cię wczoraj. Jak w parku byłam to mnie śledziłeś. -na samą myśl się zaśmiałam.
-Boże...-blondyn złapał się za głowę. -możecie narazie z tad pójść? -zapytał całej reszty. I oni opuścili salę.
Niall wyszedł za nimi. A po chwili wrócił. Powiedział że straciłam pamięć. Pamiętam tylko wszystko co działo się po moim przyjeździe do babci. Zdziwiłam się.
Potem zaczął mi opowiadać jak to doszło do wypadku. Dowiedziałam się kim była osoba z którą się kłucił. Ale nie powiedział mi dlaczego wybiegłam z domu. Na co i o co byłam zła. Na razie nie chciałam tego wiedzieć. Za dużo było tego wszystkiego.
                         2 godz. później
W pewnej chwili Niall przestał się śmiać. Złapał mnie za rękę i zaczął:
-Nie wiem jak to powiedzieć...ale ....Wiem że jesteś z Zaynem. Chociaż może nie pamietasz..Wiem to. Jednak muszę Ci powiedzieć.
-No mów. -zachęcałam.
-Kocham Cię Patrycja. -powiedział w końcu. A ja....
_______________________
I jak się podoba? Mam nadzieję że bardzo i zaczniecie komentować.! Widzieliście ile osób komentowało na początku, a ile teraz? Szok po prostu.! Ja bardzo proszę by to wróciło.!
Nwm kiedy pojawi się nowy rozdział. Ale muszę napisać że zależy to też od liczny komentarzy....
Więc brać się w garść.!!!!! I KOMENTOWAĆ.!

wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 11.

Gdy byłam już ubrana i miałam wychodzić z łazienki. Muzyka ucichła. Pomału wyszłam z łazienki, i zauważyłam że drzwi od mojego pokoju są otwarte. Podeszłam do nich i szybkim ruchem ręki je otworzyłam. Zastałam tam....wujka
-Ale mnie przestraszyłeś. Co ty tu robisz? Nie powinieneś być w pracy. ?
-Powinienem, powinienem, ale źle się poczułem i wyszedłem szybciej.
-No to połóż się, a ja zrobię Ci gorącej herbaty z cytrynką. -uśmiechnęłam się i poszłam, a wujek położył się do łóżka.
Zaparzyłam herbatę, po czym zaniosłam ją wujkowi, który leżał i oglądał telewizje. Położyłam herbatę na stole, oraz przykryłam wujka kocem. Po czym wyszłam z pokoju. I udałam się do swojego. Gdy już przekraczałam próg, po pokoju rozeszła się piosenka, która miałam ustawioną gdy ktoś do mnie dzwonił. Podbiegłam do łóżka, na którym leżał telefon, a na wyświetlaczu pojawił się Zayn.
-Tak? -odebrałam.
-Gdzie jesteś? Już trochę czasu minęło. Miałaś się tylko wykompać. I przyjść. Tęsknię.
-Oj przestań. Pewnie nie ma mnie zaledwie godzinkę, jak nawet nie. -zaśmiałam się i dopowiedziałam- Dobra już idę do cb. -po czym się rozłączyłam.
Wyszłam z pokoju, zabierając po drodze pieniądze z szafki. Weszłam do wujka, by oznajmić że wychodzę, no ale on spał.
Zeszłam po schodach i wyszłam z domu zakluczając go za sobą. Do domu chłopaków weszłam jak do siebie, no bo już się przyzwyczaiłam, przez Zayna.
Weszłam do salonu, rozejrzałam się, ale nikogo nie zauważyłam. Tuż po chwili usłyszałam jakieś głosy, dochodzące z góry. Szybko tam pobiegłam i weszłam do pokoju Louisa. Byli tam wszyscy, oprócz Zayna. No ale wracając do tego co oni tam robili...Louis stał przy drzwiach, i walił w nie. A jak się okazało, a raczej ja się dowiedziałam, w środku był Harry. A reszta stała za nimi i się śmiała. Ja jednak poszłam do Zayna. Weszłam bez pukania. Zayn właśnie z kimś rozmawiał. Lecz gdy ja weszłam usłyszałam tylko:
-Przepraszam, muszę kończyć. -oraz się rozłączył.
To było dziwne. Czy on coś przedemną ukrywa? Nie ufa mi? I kryje coś przedemną?
-Dlaczego się rozłączyłeś? -zapytałam, i rzuciłam w jego stronę podejrzliwy wzrok.
-No przecież przyszłaś to się rozłączyłem, nie? Miałem rozmawiać z -zawahał się- z Paulem, jak ty jesteś u mnie? -trochę się stresował, widziałam to.
-Chyba wiesz że nie musisz nic przedemną ukrywać, prawda? Nie lubię tego.
-Ale ja ci mówię prawdę. Rozmawiałem z Paulem, nic nie ukrywam.
Nie chciałam go o nic podejrzewać i oskarżać. Nie chciałam psuć między nami atmosfery. Więc po prostu odpuściłam. Może źle zaaragowałam.
-No to co robimy? -spytałam. A Zayn się zadziornie uśmiechnął. Po czym zbliżył się do mnie i zaczął całować. Najpierw miło i powoli. No a już po chwili bardziej namiętnie. Położył mnie na łóżko, no i oczywiście leżał na mnie. Nie przerywał pocałunku...gdy nagle zawibrował jego telefon. Zlękłam się trochę, a Zayn się podniósł i sprawdził sms-a. Patrzałam cały czas na niego. Po przeczytaniu schował telefon w kieszeń i spojrzał na mnie. Ja się uśmiechnęłam. A on mi odpowiedział:
-Muszę lecieć. Później się zobaczymy. -po czym pocałował mnie w policzek i wyszedł z pokoju.
Dlaczego on się tak zachowuje? Coś się stało? Nasze relacje zamiast być lepsze, to są gorsze. Wkurzające.
Wyszłam z pokoju i zajrzałam do Louisa. Nie było już ich tam. Więc zeszłam na dół. Siedzieli w kuchni. Oczywiście Niall coś jadł, a reszta tylko piła sok. Widać że byli zmęczeni. Nie wiem co oni robili..
-Cześć, chłopaki. Idę już. -pożegnałam się, po czym przytuliłam każdego po kolei.
-A czemu już idziesz? Przecież dopiero co przyszłaś. -powiedział Niall z pełną buzią.
-Zayn musiał pilnie gdzieś jechać. A ja muszę jechać do babci. -odpowiedziałam.
-A czym jedziesz? -zapytał Liam
-No autobusem. A czym? -zaśmiałam się.
-No to ja Cię zawiozę. I tak nie mam jak na razie co robić. -dalej Liam
-Nie, nie, nie. Ja ją zawiozę, bo do ciebie Danielle przyjeżdża, chyba nie? -od razu wtrącił się Niall.
-Danielle? Nie.! Nie przyjeżdża. -zaprzeczył zdziwiony Liam
Widziałam że Niall wysyła mu : Dziwne? spojrzenie.
-Powiedz że chcesz jechać. A nie historyjki wymyślasz, i robisz dziwne miny. -zaśmiał się Liam. A zaraz po nim cała reszta. Horanek wstał i pociągnął mnie za rękę. Ja jeszcze tylko krzyknęłam "Paa". I nim się obejrzałam byłam przed samochodem. Wsiedliśmy po czym pojechaliśmy do szpitala.
         Hmm...szliśmy ciemno zielonym korytarzem, mijając ci chwilę inną osobę. To lekarkę to pacjentów. W końcu doszliśmy do sali w której leżała babcia. Wyglądała gorzej, niż kiedy byłam u niej ostatnio.
-Cześć babciu. -przywitałam się
-O cześć Patrycja. -uśmiechnęła się na mój widok.
-I jak tam? Kiedy do domu? Nudno bez ciebie.
-Nie za szybko. -posmutniała, ale zaraz poprawił jej się humor.- A to kto? -pokazała palcem na Nialla, który stał przed wielką szybą, i patrzał na nas.
-Przyjaciel. -uśmiechnęłam się- nie pamiętasz już Nialla? -zdziwiłam się- przecież przychodził do nas.
-Wiesz mam już zaniki pamięci. Starość nie radość. -cały czas się śmiała. Jest chora, ale jakoś to znosi. Podziwiam ją.
-Poproś go tutaj, czemu tam stoi?
-No dobrze. -powiedziałam i poszłam po blondynka.
Potem już wszyscy razem siedzieliśmy i rozmawialiśmy. A ok. 18:00 pojechaliśmy do domu.
Poszłam do Nialla, no bo prosił. Mówił że będę u nich nocować. No tak nalegał więc się zgodziłam.
    Dojechaliśmy...ja poszłam do pokoju Zayna, bo chłopaki mówili że wrócił.
Weszłam do pokoju. No i rzeczywiście tam był. Tylko że pijany.
-Zayn gdzie ty byłeś? -zapytałam.
-Yy..coo? -mówił całkiem nieprzytomny.
-Gdzie byłeś? To nie Paul pisał sms- prawda?
-Zostaw mnie.! Idź sobie.!
-Zayn, uspokój się.!
-Spierdalaj.! -wykrzyczał a mi do oczy naleciały łzy. Nikt nie chciał by usłyszeć takiego słowa od osoby którą się kocha.! NIKT.! Wybiegłam z pokoju i tam zderzyłam się z.....
____________________________
Tadam.! Macie i się cieszcie.!
1.Jak wam się podoba wygląd bloga?
2. Czemu dajecie tak mało kom?
3.A czemu nie KOMENTUJECIE WCALE. ?!!!
4. To tyle.! Piszcie.! Komentujcie.!
+jeszcze jedno:   Nie sądzicie że rozdział jakiś za długi jak na mnie? hahaha xd

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 10.

Ja razem z Zaynem poszłam do jego pokoju. A Niall do swojego się rozpakować. Zrobiło mi się troche głupio. Bo przecież z Niallem byłam cały czas. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, a teraz nawet mu nie pomogę.? Wiem że nie będę już nim spędzać tyle czasu, ale zawsze coś.
Przeprosiłam Zayna i wyszłam z pokoju.
Podeszłam do drzwi Horana i zapukałam. Usłyszałam cichutkie "Proszę" dochodzące zza drzwi. Szybkim ruchem je otworzyłam i zastałam Nialla wyciągającego swoje rzeczy z walizki.
-Co chcesz? -zapytał tak chłodno. Źle się poczułam. Co mu się stało.? Dlaczego tak zaaragował? Coś nie tak.?
-Przyszłam żeby Ci pomóc, ale widzę że chyba nie jesteś z tego zadowolony. -odwróciłam się na piecie i już ruszałam w stronę drzwi, gdy poczułam jego rękę na ramieniu. Odwrócił mnie w swoją stronę i przytulił do siebie.
Znowu poczułam ciepło bijące od niego. Brakowało mi tego. Zayn jest moim chłopakiem, kocham go. Ale Niall przyjacielem którego kocham też bardzo mocno.! Niall i Zayn to są przeciwieństwa. Niall spokojny, Zayn niegrzeczny. Niall nie za bardzo lubi się bawić, a Zayn kocha.! Ale kocham ich oboje, i nic tego nie zmieni.
-Dziękuję. -wyszeptał.
-Za co? -zdziwiłam się.
-Że przyszłaś. Tęskniłem.
-Ja też. -nie wiem czemu, ale po policzku spłynęłam mi pojedyncza łza.
Niall złapał mnie za ramiona i odsunął od siebie. Po czym przetarł mi spływającą łzę i powiedział:
-Teraz nie płacz, tylko pomóż mi. -uśmiechnęłam się na jego słowa. I podeszłam do walizki. Zaczęłam powoli wyciągać każdą rzecz. Po czym ją składałam i zanosiłam do garderoby. Wszystkie były czyste. Gdy już skończyliśmy położyłam się na jego łóżko i sprawdziłam która godzina. Zajęło nam to pół godziny.
Nie leżałam długo w spokoju, bo Niall się na mnie rzucił i zaczął gilgotać. Śmiałam się jak głupia.
Gdy już Niall mnie zostawił, leżałam cała spocona na łóżku. Postanowiłam wziąść prysznic. Więc wyszłam z pokoju, i poszłam do Zayna. Powiedziałam że idę wziąść prysznic. Oczywiście mówił że mam się wykompać u niego, no ale ja nie chciałam. Nie ma moich rzeczy itp. No więc wyszłam z domu i poszłam do siebie. Oczywiście musiałam odkluczyć, bo wujka nie była a babcia w szpitalu. Gdy weszłam poczyłam zimny powiew wiatru. Podeszłam do okna, które było otwarte. A nie przypominałam sobie żebym otwierała. Zamknęłam je i poszłam do swojego pokoju. W domu było strasznie cicho, a nie lubię gdy tak jest. Bo wtedy jeszcze bardziej się boję że ktoś jest i mnie "śledzi". Weszłam więc do pokoju i włączyłam głośno muzykę. Po czym wzięłam czyste ubrania i poszłam pod prysznic. Nie zajęło mi to długo, bo tylko 10 minut. Gdy byłam już ubrana i miałam wychodzić z łazienki. Muzyka ucichła. Pomału wyszłam z łazienki, i zauważyłam że drzwi od mojego pokoju są otwarte. Podeszłam do nich i szybkim ruchem ręki je otworzyłam. Zastałam tam....
-------------------------
No to jest kolejny rozdział. Mam nadzieję że się podoba, i będzie tak samo dużo osób komentowało jak przed tem. ;cc Źle się czuję z tą myślą, że komentarzy jest coraz mnie, bo nie wiem czy to moja wina? Ja zrobiłam coś źle? Proszę mi napiszcie, albo zacznijcie komentować.;cc
Zapraszam na mojego drugiego bloga: Dawno nie widziałam twojego uśmiechu.
Do następnego. :**

piątek, 3 maja 2013

Info.!

Rozdział napiszę jak najszybciej będę mogła.! Postaram się.! Ale nie w tym rzecz...chciałam was zaprosić na mojego nowego bloga. Jest już prolog, 1, 2 i 3 rozdział. Mam nadzieję że zajrzycie, i skomentujecie. A co do blogów, mam świetne pomysły, jednak na tym nie wiem jak to wyjdzie. ;/ Mam nadzieję że dobrze...
No i oto link: http://opowiadanieoonedirectionnn.blogspot.com/

środa, 1 maja 2013

Rozdział 9.

Razem z Zaynem poszliśmy do mojego pokoju. On usiadł na łóżku, a ja poszłam po coś do picia. I zaraz wróciłam z żelkami i frugo. Postawiłam na biurku, no i wypadało jakoś zacząć rozmowę, jednak Zayn mnie wyprzedził:
-Widzę ża bardzo lubisz Nialla.
-Tak, jest pierwszym prawdziwym przyjacielem.
-No to fajnie. A masz rodzeństwo.?
-Nie.
-A powiesz mi coś o swoim życiu.?
-Wolała bym nie.
-No dobrze, muszę powiedzieć że spodobałaś mi się. -strzeliłam buraka, nie sądziłam że on już mi powie takie coś.
-Ty mi też- wzięłam się na odwagę i powiedziałam prawdę.
Zayn lekko zbliżył się do mnie. Podniósł lekko do góry mój pod brudek, po czym cmoknął mnie w usta. Odwzajemniłam ten pocałunek, który zrobił się bardziej namiętny. Wplotłam palce w jego włosy...jednak jako pierwsza przerwałam ten pocałunek.

Resztę wieczoru Zayn spędził u mnie. Zaproponowałam żeby został na noc. Oczywiście się zgodził. Poszłam więc do łazienki, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w piżamę. I wróciłam do pokoju. Zayn siedział już w samych bokserkach na łóżku.
-Pociągający widok. -zaśmiałam się.
Po czym położyłam koło niego. Długo jeszcze rozmawialiśmy, no a potem usnęłam.
dzień przyjazdu Nialla
Obudził mnie budzik który miałam ustawiony, tylko dlatego bo mieliśmy jechać po Nialla na lotnisko. Strasznie się za nim stęskniłam, i już nie mogłam się doczekać kiedy go zobaczę.
Szybko wyskoczyłam z łóżka. Wzięłam rzeczy z szafki i poszłam do łazienki. Tam się przebrałam, umalowałam itp. Zeszłam na dół, zrobiłam sobie śniadanie, i po skończeniu posiłku, poszłam do domu chłopaków. Weszła jak do siebie, o co Harry się "oburzył". Chłopaki wiedzieli że jestem już z Zaynem, i może to nie którym wydawać się głupie, bo nie znamy się za długo, ale ja nie zwracam na to uwagi...
Najbardziej boję się reakcji Nialla, wiem że jest moim przyjacielem, i może być zły, że przez czas gdy go nie było, ja szukałam sobie chłopaka, no ale to nie takk...

Gdy weszłam do domu, zaczęłam pośpieszać chłopaków. Nie słuchali mnie, ale jak już się wkurzyłam i nakrzyczałam na nich, to stali na baczność, w rządku przedemną.
Po 10 minutach wyjechaliśmy z ich domu. A po ok.20/30 minutach na lotnisku. Czekaliśmy na ławeczkach na Nialla. Nigdzie go nie było. Ale w końcu go zobaczyłam. Szedł z uśmiechem na twarzy w naszą stronę. A gdy tylko był już blisko, rzuciłam mu się ramiona. On mnie podniósł i obkręcił dookoła. Po czym pocałował w policzek
-Ejj, nie pozwalaj sobie.-zaśmiał się Zayn, a Niall zrobił taką śmieszną minę, no bo przecież nie wiedział o co chodzi.
-Coo.? -zapytał zdezorientowany.
No bo ja i Patrycja jesteśmy ze sobą. -wytłumaczył mu Zayn i złapał mnie za rękę. A ja patrzałam na reakcję Nialla.
On tylko się sztucznie uśmiechnął i powiedział:
-No to szczęścia. -i nas przytulił.
Potem Nialll przywitał się z chłopakami, i wróciliśmy do domu.
--------------------------
No to tak:
1.Jest nowy rozdział, chociaż nie ma 14 kom. i wiedzcie że to ostatni raz kiedy dodaję, bez wymaganych kom.
2. Wiem że beznadziejny, ale cóż poradzić. ;c
3.Wiem że krótki, więc mi tego nie piszcie.
No i to chyba wszystko. Mimo że jest beznadziejny, mam nadzieję że się spodobał. No ale nie było wymaganych kom, więc nie mogliście się spodziewać niczego innego.