Zastanawia mnie dlaczego tyle osób wchodzi na tego bloga, skoro został zakończony xd hahaha xd ale okej, miło tak patrzeć :) Już jest tutaj 10,000 wyświetleń za które bardzo, bardzo dziękuję :**
I zapraszam was na bloga, na którego tylko 3 osoby zagłosowały, że by czytały ;c Ale, może wam się spodoba :) Ostrzegam, że lepiej mi idzie dopiero od drugiego rozdziału, więcej czasu nad nim spędziłam, dlatego miłoby było gdybyście przeczytali wszystko,a potem zdecydowali, czy będziecie czytać czy nie, ale od was to zależy, mi by było miło gdybyście czytali i pozostawili po sobie ślad : ) :**
Zapraszam: http://mylifemyworldopowiadanieoonedirection.blogspot.com/
piątek, 30 sierpnia 2013
czwartek, 15 sierpnia 2013
....
No więc tak: Nie miałam co robić, a przyszedł mi pewien
pomysł, więc napisałam taki tam prolog. Sądzę że jest nawet niezły i
zastanawiam się czy jakbym założyła bloga, to czy byście to opowiadanie
czytali. Wiem, że tamto za wiele osób nie przyciągnęło, a mam na nie fajny
pomysł, no ale cóż. Może to wam się spodoba. Dlatego dodam ten prolog tutaj i
zrobię ankietę, w której będziecie mogli głosować, czy byście chcieli żebym
założyła i czy byście czytali. Dlatego przeczytajcie i zagłosujcie J
__________________________________________________
-No idź tam, przecież nic Ci się nie stanie- pchałam go na
scenę i miałam przy tym niezły ubaw
-Ale ja nie chcę. Boję się. –odwróciłam go w swoją stronę i
powiedziałam prosto w twarz:
„Idź tam, ja w Ciebie wierzę, uda Ci się. Przejdziesz”
Spojrzał na mnie, swoimi pięknymi oczkami. Pocałował i
poszedł. Odetchnęłam z ulgą i przyglądałam się mu, jak już stał na scenie.
Przedstawił się. Cały czas miał uśmiech na twarzy, przez co ja też nie mogłam
przestać się uśmiechać. Trzymałam kciuki. Wierzyłam w niego. Pięknie śpiewa i
chcę by dowiedział się o tym każdy. Czekałam aż skończy, by móc klaskać.
Czekałam aż wróci by pogratulować mu świetnego występu, jednak najpierw
musiałam poczekać aż wypowiedzą się jury. A kiedy tylko zaczęli, uroniłam łzę,
jednak nie dlatego, że mówili źle o moim chłopaku, wręcz przeciwnie. Chwili go.
Byli nim zachwyceni. Podobało im się. A Louis był tym zadowolony. Dostał
wszystkiego głosy na `tak’ i przeszedł dalej.
Kiedy opuścił scenę od razu rzucił mi się w ramiona i zaczął
płakać. Był szczęśliwy, tak jak i ja. –Miło czasem powspominać, stare, dobre
czasy. Dzisiaj, stałam w pokoju w którym wszystko się zaczęło. Lou wyznał mi
swoją miłość i zapytał o chodzenie. Zaczęło się tutaj i skończyło się tutaj.
Gdy tylko Louis stał się sławny, zerwał ze mną. Powiedział, że nie chce mnie
ranić, będąc daleko, ale rani mnie tym, że teraz jest daleko, a ja nie mogę do
niego zadzwonić. Nie mogę spojrzeć mu w oczy i pocałować. Jesteś ciekawa czy
jeszcze o mnie pamięta. Czy tęskni, tak
jak ja. Dzisiaj skończyłam 19 lat i dzisiaj postanowiłam wyjechać z Doncaster.
Tutaj przeżyłam miłe chwile, ale też złe. To przecież ja namówiłam go na udział
w tym programie. To ja przyczyniłam się do tego, że stał się sławny i o mnie
zapomniał. Cieszę się, że jest sławny, że robi to co kocha i ma masę fanów
którzy go wspierają. Cieszę się że jest szczęśliwy, tylko to się dla mnie
liczy. Jednak sądziłam, że to potoczy się inaczej. Nie widziałam go na żywo już
od trzech lat. Cały czas oglądam jego występny, jego wywiady, jednak to nie to
samo. Chcę wyjechać do Londynu, bo tam chcę zacząć nowe życie. Chcę o nim
zapomnieć, jednak wiem, że to będzie trudne. Ale chcę spróbować. Kto nie
próbuje, ten przegrywa.
Zabrałam swoje
walizki i zeszłam z nimi na dół. Postawiłam przy drzwiach i poszłam do kuchni,
gdzie siedzieli rodzice.
-Na pewno chcesz wyjechać? –zapytała oczywiście, martwiąca
się mama.
-Tak, jestem do tego przekonana.
-Skoro uważasz, że tak będzie dla Ciebie najlepiej, to nie
mam nic przeciwko, tylko uważaj na siebie –powiedział tata, który zawsze wie co
ma powiedzieć. Jest kochany.
-Dziękuję tato –oznajmiłam i go przytuliłam, a zaraz przyłączyła
się do nas mama.
-To jedziemy? –zapytałam, a tata tylko skinął głową i ruszył
w stronę drzwi. Ja pożegnałam się z mamą i poszłam w jego ślady. Ubrałam buty i
wyszłam z domu. Tata już pakował do auta moje walizki. Wsiadłam do samochodu i
czekałam na niego. A gdy tylko zasiadł za kierownicą, ruszył w stronę Londynu.
Całą drogę przesiedzieliśmy w ciszy. Tata skupiał się na drodze, a ja cały czas
marzyłam by moje jedno, najważniejsze marzenie się spełniło. Nie, nie chcę
chodzić z Lou, to nie jest to marzenie. Ja chcę go po prostu spotkać i
porozmawiać z nim jak dawniej. Nie chcę zbyt wiele, nigdy od życia nie chciałam
wiele, dlatego to jedno, małe marzenie mogłoby się spełnić.
***
Tata pojechał, a ja zaczęłam rozpakowywanie z moim nowym
mieszkaniu. Nie był zbyt duży, bo takiego nie potrzebowałam. Jak dla mnie był w
sam raz. Najpierw rozpakowałam rzeczy, które powkładałam do szafek, a potem
talerzyki, garnki, sztućce itd. Zajęło mi to dobre dwie godziny. Więc by trochę
się wyluzować, postanowiłam wyjść z domu. Więc się przebrałam i opuściłam
mieszkanie. Poszłam do najbliższego lokalu. Zamówiłam sobie jedzenie i czekałam
na nie. Cały czas czułam, że ktoś mi się przygląda, jednak nie miałam odwagi,
by się rozejrzeć i sprawdzić, kto taki.
Kiedy zjadłam i zapłaciłam za jedzenie. Jeszcze chwilę
siedziałam w lokalu, a później go opuściłam. Poszłam jeszcze do parku. Usiadłam
na ławce i przyglądałam się ludziom, którzy tam przechodzili. Gdy dochodziła
już godzina 17 i zaczęło robić się chłodniej, postanowiłam wrócić do domu.
Zamknęłam drzwi na
klucz i podążyłam do kuchni, zabrałam się za robienie herbaty i wtedy
zorientowałam się, że nie mam portfela. Chciałam już wyjść z domu, lecz gdy
tylko otworzyłam drzwi, by wyjść natknęłam się na….
sobota, 10 sierpnia 2013
...:)
No zapraszam was na mojego nowego bloga, wiem że prolog nie jest za ciekawy i może nie zachęca, ale uwierzcie że będzie ciekawiej, naprawdę.
PS. Nie mogę dac teraz linku, bo jestem na telu, ale macie pod ostatnim rozdziałem. : ) Komentujcie, bo to narawde motywacja.
PS. Nie mogę dac teraz linku, bo jestem na telu, ale macie pod ostatnim rozdziałem. : ) Komentujcie, bo to narawde motywacja.
środa, 7 sierpnia 2013
Epilog.
Najpierw minął tydzień, wtedy miałam jeszcze nadzieję że może zadzwonisz, napiszesz lub mnie odwiedzisz, cały czas sobie wmawiałam że może nie masz czasu i dlatego się nie odzywasz, jedak kiedy minął miesiąc dopiero zrozumiałam że wtedy widziałam Cię po raz ostatni, ostatni raz z tobą rozmawiałam. Że ty już nie czujesz do mnie tego co przed tem. Zrozumiałam że teraz już nic nie mogę zrobić, że ty miałeś dość czekania. Żle to zniosłam bo przez cały czas byłam z niewłaściwą osobą, kiedy ta właściwa była bliżej niż mi się by mogło wydawać...
*
Teraz już jest grudzień. Nie widziałam Cię pare miesięcy...
Obudziłam się o 7 rano i od razu wstałam by się przygotować do drogi. Z szafy wyciągnęłam wczoraj przygotowany zestaw i udałam się do łazienki gdzie się w niego przebrałam, zrobiłam makijaż... A gdy byłam gotowa zeszłam na dół, do kuchni w której siedzieli już rodzice. Mama podała mi do stołu śniadanie, które raz dwa zjadłam...
Następnie poszłam na górę po swoją walizkę i na sam koniec opuściłam dom razem z rodzicami. Pojechaliśmy na lotnisko, ponieważ święta spędzam u babci...
*
Wysiadłam z taksówki a moim oczom ukazał się piękny dom, obsypany śniegiem, przed którym stała ozywiście babcia, uśmiechnięta od ucha do ucho. Podbiegłam do niej by się przywitać, bardzo się cieszyłam że mogę u wrócić, chociaż na pare dni.
*
Dzwonek do drzwi...poszłam otworzyć. Oczywiscie widziałam kto mnie odwiedził. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazała się jak zawsze piękna Ariana. Od razu rzuciłam się jej w ramiona. Obydwie cieszyłyśmy się jak głupie. Zaprosiłam ją do środka, jednak ona zaprosiła mnie na spacer. No więc zgodziłam się i razem opuściłyśmy mieszkanie.
Szliśmy jakąś londyńską ulicą, kiedy zobczyłam go. Zobaczyłam Nialla...szedł z Zaynem. Nie wiem jak on może po czymś takim jeszcze z nim rozmawiać. No ale przcież ja już się nie liczę, niech robią co chcą.
Usiadłam z Arianą w jakiejś restautacji. Zamówiliśmy jedzenie, a kiedy już je dostaliśmy zaczęłyśmy jeść. Tuż po nas, nie wiadomo skąd pojawili się w tej samej restauracji Niall z Zaynem.
Tak jakoś os razu zachciało mi się do ubikacji, więc przeprosiłam przyjaciółkę i odeszłam od stło, od razu zmierzając do łazienki.
Kiedy wyszłam, zderzyłam się z osobą z którą jako ostatnią chciałam rozmawiać - Zayn.
-Ooo cześć, co ty tu robisz? -udawał zdziwionego
-Przyleciałam do babci na święta, a co ciebie to interesuje? -mówiłam chłodno, chciałam żeby odczuł że nie mam ochoty na rozmowę z nim.
-No wiesz...w ogóle zmieńmy temat..chciałem Cię przeprosić za moje zachowanie, wiem że cię zraniłem, teraz tego żałuję
-Nie za późno na przeprosiny?
-Lepiej późno niż wcale
-Ja już bym wolała wcale
-No okej to idę
-ej, Zayn zaczekaj! Wiem że to trochę nie zręczne pytanie, ale chciałam się ciebie zapytać, czy nie wiesz może czemu Niall tak z dnia na dzień przestał się odzywać? Coś się stało?
-Może sama go zapytaj? - odpowiedział chłodno i odszedł. Ja poczekałam chwilę i zaraz za nim wyszłam. Dokończyłam posiłek z przyjaciółką i wyszłyśmy z restauracji.
Chwilę jeszcze pochodziłyśmy i wróciłyśmy do domu. Zaprosiłam ją do środka i zobaczyłam że chłopaki te wrócili. Zayn wszedł do domu a Niall poszedł jeszcze po coś do samochodu. Postanowiłam wykorzystać okazję i kazałam wejść Arianie do domu a sama poszłam do niego. Najpierw się stresowałam, nie wiedziałam jak na mnie zaaraguje, lecz chciałam wiedzieć co się stało. Dlaczego tak z dnia na dzień przestał się do mnie odzywać.
-Cześć - powiedziałam a on tak się zlękł że uderzył głową w górę samochodu. -przepraszam -wyszeptałam zaraz po tym
-cześć -wyciągnął głowę z samochodu i złapał się za nią
-Co ty tu robisz? -zapytał
-Przyleciałam do babci na święta, myślałam że się ucieszysz na mój widok. Jednak myliłam się..
-Nie, nie myliłaś się. Cieszę się, nawet bardzo.
-Przytulisz mnie? -zmieszałam się, nie wiem czemu to powiedziałam. On był tak samo zdziwiony. Jednak ja chciałam poczuć go.
Podszedł do mnie i mnie przytulił, znowu poczułam go. Jego zapach perfum. Czułam jak bije jego serce.
-Dziękuję. A teraz mam pytanie. Dlaczego się nie odezwałeś? Dlaczego mnie zostawiłeś? Mogłeś chociaż napisać. Ale ty nic. Dlaczego?
-No jak, nie wiesz? A co powiedziałaś Zaynowi? że niechcesz mnie znać, widzieć.... to bolało.
-Jak ja mu nic takiego nie mówiłam! -podniosłam głos. Byłam zła. Ten głupek zmienił wszystko. Zmienił mi życie.
-Powiedział mi. Nie musisz kłamać. -powiedział ze spuszczoną głową.
Zaczął padać śniag. Zrobiło się jeszcze bardziej zimno.
-Proszę idź się go zapytaj czy to była prawda co ci powiedział, czy też nie. Jeżeli powie że to była prawda, zostawię cię w spokoju.
No wiec poszedł, a ja zostałam sama. Czekałam nie długo i zobaczyłam Nialla z uśmiechem na ustach, podszedł i mnie pocałował, po czym spytał czy będę jego dziewczyną. Oczywiście się zgodziłam. Były to moje najlepsze święta w życiu.
_____________________________
Postanowiłam że nie będzie pięciu rozdziałów, tylko jeden. Myślę że nie jesteście źli.
Fajnie było dla was pisać, cieszę się że chociaż ktoś to czytał. Dziękuję tym co komentowali, bo bardzo mnie to motywowało :***
To już koniec, ale jest nowy blog, jak narazie nie ma prologu, ale niedługo bedzie. Jest tylko opis opowiadania :)
http://opowiadanie-o-one-direction-tak.blogspot.com/ (zapomniałam dać ;c już jest xd)
*
Teraz już jest grudzień. Nie widziałam Cię pare miesięcy...
Obudziłam się o 7 rano i od razu wstałam by się przygotować do drogi. Z szafy wyciągnęłam wczoraj przygotowany zestaw i udałam się do łazienki gdzie się w niego przebrałam, zrobiłam makijaż... A gdy byłam gotowa zeszłam na dół, do kuchni w której siedzieli już rodzice. Mama podała mi do stołu śniadanie, które raz dwa zjadłam...
Następnie poszłam na górę po swoją walizkę i na sam koniec opuściłam dom razem z rodzicami. Pojechaliśmy na lotnisko, ponieważ święta spędzam u babci...
*
Wysiadłam z taksówki a moim oczom ukazał się piękny dom, obsypany śniegiem, przed którym stała ozywiście babcia, uśmiechnięta od ucha do ucho. Podbiegłam do niej by się przywitać, bardzo się cieszyłam że mogę u wrócić, chociaż na pare dni.
*
Dzwonek do drzwi...poszłam otworzyć. Oczywiscie widziałam kto mnie odwiedził. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazała się jak zawsze piękna Ariana. Od razu rzuciłam się jej w ramiona. Obydwie cieszyłyśmy się jak głupie. Zaprosiłam ją do środka, jednak ona zaprosiła mnie na spacer. No więc zgodziłam się i razem opuściłyśmy mieszkanie.
Szliśmy jakąś londyńską ulicą, kiedy zobczyłam go. Zobaczyłam Nialla...szedł z Zaynem. Nie wiem jak on może po czymś takim jeszcze z nim rozmawiać. No ale przcież ja już się nie liczę, niech robią co chcą.
Usiadłam z Arianą w jakiejś restautacji. Zamówiliśmy jedzenie, a kiedy już je dostaliśmy zaczęłyśmy jeść. Tuż po nas, nie wiadomo skąd pojawili się w tej samej restauracji Niall z Zaynem.
Tak jakoś os razu zachciało mi się do ubikacji, więc przeprosiłam przyjaciółkę i odeszłam od stło, od razu zmierzając do łazienki.
Kiedy wyszłam, zderzyłam się z osobą z którą jako ostatnią chciałam rozmawiać - Zayn.
-Ooo cześć, co ty tu robisz? -udawał zdziwionego
-Przyleciałam do babci na święta, a co ciebie to interesuje? -mówiłam chłodno, chciałam żeby odczuł że nie mam ochoty na rozmowę z nim.
-No wiesz...w ogóle zmieńmy temat..chciałem Cię przeprosić za moje zachowanie, wiem że cię zraniłem, teraz tego żałuję
-Nie za późno na przeprosiny?
-Lepiej późno niż wcale
-Ja już bym wolała wcale
-No okej to idę
-ej, Zayn zaczekaj! Wiem że to trochę nie zręczne pytanie, ale chciałam się ciebie zapytać, czy nie wiesz może czemu Niall tak z dnia na dzień przestał się odzywać? Coś się stało?
-Może sama go zapytaj? - odpowiedział chłodno i odszedł. Ja poczekałam chwilę i zaraz za nim wyszłam. Dokończyłam posiłek z przyjaciółką i wyszłyśmy z restauracji.
Chwilę jeszcze pochodziłyśmy i wróciłyśmy do domu. Zaprosiłam ją do środka i zobaczyłam że chłopaki te wrócili. Zayn wszedł do domu a Niall poszedł jeszcze po coś do samochodu. Postanowiłam wykorzystać okazję i kazałam wejść Arianie do domu a sama poszłam do niego. Najpierw się stresowałam, nie wiedziałam jak na mnie zaaraguje, lecz chciałam wiedzieć co się stało. Dlaczego tak z dnia na dzień przestał się do mnie odzywać.
-Cześć - powiedziałam a on tak się zlękł że uderzył głową w górę samochodu. -przepraszam -wyszeptałam zaraz po tym
-cześć -wyciągnął głowę z samochodu i złapał się za nią
-Co ty tu robisz? -zapytał
-Przyleciałam do babci na święta, myślałam że się ucieszysz na mój widok. Jednak myliłam się..
-Nie, nie myliłaś się. Cieszę się, nawet bardzo.
-Przytulisz mnie? -zmieszałam się, nie wiem czemu to powiedziałam. On był tak samo zdziwiony. Jednak ja chciałam poczuć go.
Podszedł do mnie i mnie przytulił, znowu poczułam go. Jego zapach perfum. Czułam jak bije jego serce.
-Dziękuję. A teraz mam pytanie. Dlaczego się nie odezwałeś? Dlaczego mnie zostawiłeś? Mogłeś chociaż napisać. Ale ty nic. Dlaczego?
-No jak, nie wiesz? A co powiedziałaś Zaynowi? że niechcesz mnie znać, widzieć.... to bolało.
-Jak ja mu nic takiego nie mówiłam! -podniosłam głos. Byłam zła. Ten głupek zmienił wszystko. Zmienił mi życie.
-Powiedział mi. Nie musisz kłamać. -powiedział ze spuszczoną głową.
Zaczął padać śniag. Zrobiło się jeszcze bardziej zimno.
-Proszę idź się go zapytaj czy to była prawda co ci powiedział, czy też nie. Jeżeli powie że to była prawda, zostawię cię w spokoju.
No wiec poszedł, a ja zostałam sama. Czekałam nie długo i zobaczyłam Nialla z uśmiechem na ustach, podszedł i mnie pocałował, po czym spytał czy będę jego dziewczyną. Oczywiście się zgodziłam. Były to moje najlepsze święta w życiu.
_____________________________
Postanowiłam że nie będzie pięciu rozdziałów, tylko jeden. Myślę że nie jesteście źli.
Fajnie było dla was pisać, cieszę się że chociaż ktoś to czytał. Dziękuję tym co komentowali, bo bardzo mnie to motywowało :***
To już koniec, ale jest nowy blog, jak narazie nie ma prologu, ale niedługo bedzie. Jest tylko opis opowiadania :)
http://opowiadanie-o-one-direction-tak.blogspot.com/ (zapomniałam dać ;c już jest xd)
wtorek, 6 sierpnia 2013
.
Jutro wracam do domu, więc jeśli mi się uda to właśnie jutro pojawi się rozdział, ale jeżeli mi się nie uda, to na pewno bedzie po jutrze :) Mam nadzieję że wytrzymacie : )
poniedziałek, 29 lipca 2013
Ważne INFO.
Noo heej :D
Tak piszę, bo muszę wam napisać pare nowych ciekawych faktów...no więc zacznę od tego, że jeszcze trochę do rozdziału musicie poczekać, i napiszę że ten blog, będzie miał jeszcze tylko ok. 5 może rozdziałów i chce go zakończyć, ale nie bójcie się założę nowego, ale będzie on z Louisem i chcę spytać czy byście chcieli go czytać? Bo wiem, że jest więcej fanów Nialla i Harrego, niż Lou i właśnie nie wiem :) Więc napiszcie mi, a będę się cieszyć :)
Miłych wakacji życzę :**
Tak piszę, bo muszę wam napisać pare nowych ciekawych faktów...no więc zacznę od tego, że jeszcze trochę do rozdziału musicie poczekać, i napiszę że ten blog, będzie miał jeszcze tylko ok. 5 może rozdziałów i chce go zakończyć, ale nie bójcie się założę nowego, ale będzie on z Louisem i chcę spytać czy byście chcieli go czytać? Bo wiem, że jest więcej fanów Nialla i Harrego, niż Lou i właśnie nie wiem :) Więc napiszcie mi, a będę się cieszyć :)
Miłych wakacji życzę :**
wtorek, 23 lipca 2013
Rozdział 27.
Wstałam w końcu z ławki, musiałam wreszcie iść do domu.
Wybrałam dłuższą drogę, gdzie nikt mnie nie będzie widział, ale już po chwili
okazało się to złym pomysłem, bo zaczął padać deszcz. Byłam cała mokra. Ale
może i lepiej? Nie będzie widać moich łez. A byłam taka zapłakana, że szkoda
gadać. Przynajmniej deszcz to trochę zatuszował…w razie jak zastanę mamę i tatę
w domu, to będę miała wytłumaczenie, bo nie mam zamiaru im mówić o tym co mnie naprawdę
spotkało…
*
Szłam i płakałam. Cały czas nie mogłam dopuścić do siebie
myśli, o tym co mnie spotkało. Nie wierzyłam że mi to zrobił. Że on taki jest.
Myliłam się co do niego, a mianowicie: Nie znałam go, gdybym go znała, wiedziałabym
że on może mi takie coś zrobić, wyrządzić taką krzywdę…
*
Na chwilę przed dojściem do domu, uspokoiłam się i
przestałam płakać. Otarłam oczy i weszłam do mieszkania. Na szczęście nikogo
tam nie było. Rzuciłam się na kanapę w salonie i znowu zaciągnęłam się płaczem....
W końcu wzięłam do ręki telefon i napisałam „Chciałabym
żebyś tu był” i wysłałam to Niallowi.
Czekałam i czekałam, ale on nie odpisywał. Przestałam płakać
i spojrzałam w telefon. Trochę się wystraszyłam, bo to dziwne, ale z drugiej
strony pomyślałam że może jest zajęty…
„Jak to odczytasz, napisz, proszę” –wystukałam i znowu
poszło.
*
Poszłam na górę, żeby przebrać się. Weszłam pod prysznic i
zmyłam z siebie to wszystko. Czułam się o wiele lepiej.
Owinęłam ręcznikiem i opuściłam łazienkę. W pokoju nałożyłam
na siebie bieliznę, spodnie dresowe, luźną bluzkę i bluzę. Nie wiem czemu ale
dziwnie zimno mi było. Więc weszłam pod koc i usiadłam na parapecie. Patrzałam
w przestrzeń, lecz nic nie widziałam. Oparłam głowę o szybę i patrzałam na
spływające krople. Ostatni raz spojrzałam na wyświetlacz telefonu i usnęłam.
„Czuję, że ktoś dotyka mojej ręki,
Ja nadal siedzę przy oknie,
W tej samej pozycji,
Otwieram oczy, a tam on,
Widzę Nialla uśmiechniętego od ucha do ucha,
Nagle…on znika, nie ma go,
Wybiegam na korytarz i widzę ją.
Stoi na końcu korytarza,
pod ścianą… z nożem i z uśmiechem na ustach.
Podbiegam do niej i łapię ją za ramiona.
Zaczynam rzucać i prosić żeby mi go oddała,
Ale ona tylko się śmieje i po chwili znika…
Tak jak on…”
Znowu obudziłam się ze łzami w oczach. Kolejny koszmar… z
nią. Ja nie wytrzymam. Chciałaby żeby ktoś teraz, tu ze mną był. Szybko
przypomniałam sobie o sms-ie, wzięłam telefon do ręki, ale nic. Nic nie było,
po dwóch godzinach NIC.
Chciałam być twarda i nie chciałam płakać. Jednak byłam zła, że teraz kiedy go potrzebuję, go nie ma! Olewa mnie! Byłam teraz wściekła. Zeszłam na dół i usiadłam przed TV. Włączyłam kanał muzyczny, chwilę posłuchałam jakiś piosenek, które całkowicie mnie nie obchodziły i wtedy nadszedł ten moment. Piosenka "Little Things". Wsłuchiwałam się w jego głos, tak piękny głos. Teraz dopiero uświadomiłam sobie jaki Zayn miał na mnie wpływ. Uświadomiłam sobie, że przy nim miałam klapki na oczach. Uświadomiłam sobie, że ja tak na prawdę go nie kochałam....Teraz dopiero zaczęłam czuć, to co powinnam czuć do Zayna. Zaczęłam to czuć, do Nialla. Może to sie wydawać dziwne. Ale...Zayn był moim pierwszym chłopakiem, myślałam że go kocham, ale teraz nawet nie żałuję że to zrobił. Teraz się cieszę. Piszę tak, że kocham Nialla. Ale wolę z tym poczekać. Nie chcę żeby wyszło to co z Zaynem. Z nim zaczęłam chodzić po trzech dniach znajomości. Dziwne. Ale teraz wiemy dlaczego. Byłam tylko zabawką.
*
Dochodziła 19 i rodzice wrócili z pracy. Weszli i głośno zatrzasneli drzwi, wywołując tym, u mnie dreszcze. Weszli do salonu:
-A ty co? Zimno Ci?
-Tak. - odburknęłam.
-Przecież tu jest ciepło. Chyba masz gorączkę. -tym razem powiedziała mama i podeszła do mnie, by sprawdzić czoło.
-Połóż się. Ja przyniosę syrop.
Po chwili przyszła z termometrem i syropem. Najpierw sprawdziła temperaturę, a potem podała lek.
Nie spałam u siebie w pokoju, tylko tutaj...
_________________________
No napisałam taki tam krótki rozdział. Przepraszam, że to wszystko takie nie dociągnięte, ale chciałam koniecznie dzisiaj dodać rozdział na dwóch blogach, dlatego wyszło to co wyszło. Pisałam tak szybko, że już mnie palce bolą ;c
3 LATA! JEJUŚ! Nie wierzę! A wy? :* (przepraszam, że taka zmiana tematu)
NO a wracając, chciałam napisać też, że rozdział się pojawił, bo jadę do kuzynki, a tam nie będę pisała rozdziałów, wiec nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział :C Mam nadzieję że będziecie czekać :D
A ten jak się podoba? Jak myślicie co będzie dalej? Niall napisze czy też nie?
Rozpiszcie się trochę :)
No a teraz jeszcze: 5 KOM = NOWY ROZDZIAŁ :D
( ale liczą się tylko te komentarze napisane, bez anonima :) )
poniedziałek, 22 lipca 2013
Rozdział 26.
Obudziłam się równo o 9. Od razu przetarłam oczy i
wyskoczyłam z łóżka. Podeszłam do szafy z której wyciągnęłam zestaw na dzisiaj
i poszłam do łazienki. Tam oczywiście się w niego przebrałam, zrobiłam lekki
makijaż a włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Gotowa opuściłam
pomieszczenie i wróciłam do pokoju, by napisać sms-a. Oczywiście do Nialla.
Byłam ciekawa, co chciał mi powiedzieć. „Napiszesz mi to co chciałeś powiedzieć
na lotnisku?” wysłałam, a telefon rzuciłam gdzieś na łóżko.. Po czym zeszłam na
dół. Rodzice pracowali, więc byłam sama. W kuchni zrobiłam sobie coś do
jedzenia i wróciłam z tym na górę. Jedzenie odłożyłam na szafkę i wzięłam
telefon. Miałam dwa nieodebrane połączenia od Nialla, więc natychmiast
oddzwoniłam.
Mimo że ostatnie noce nie należały do przyjemnych,to gdy się dzisiaj obudziłam czułam się...fajnie. Może fakt, że dzisiaj przylatuje Zayn poprawiła mi humor? Możliwe. Jednak trochę się tego spotkania obawiam. Od mojego wyjazdu, Zayn jakoś nie za bardzo miał czas żeby ze mną rozmawiać, dzwonić itd. Olewał mnie. Ciężko to znosiłam, ale czekam na jego wytłumaczenia dzisiaj.
Wygrzebałam się z łóżka i podeszłam do małej szafki w koncie pokoju. Wyciągnęłam z niej bieliznę i zastaw na dzisiaj. Zabrałam jeszcze po drodze potrzebne rzeczy i znalazłam się w łazience. Przebrałam się,<klik> zrobiłam lekki makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Gotowa opuściłam łazienkę i zeszłam na dół. Było strasznie cicho, kiedy chodziłam słyszałam tylko i wyłącznie swoje kroki. Rodzice byli w pracy, dlatego.
W kuchni zrobiłam sobie jakieś jedzenie i po spożyciu pomyłam po sobie. Humor mi dopisywał.
***
Dochodziła właśnie godzina 13, więc zaczęłam się zbierać w umówione miejsce. Wiem że Zayn nie przyjedzie tu na noc i już dzisiaj stąd wyjedzie, więc muszę ten czas wykorzystać.
Wzięłam go ręki torebkę, zakluczyłam drzwi i ruszyłam w stronę parku. Raz dwa i się tam znalazłam. Usiadłam na ławce i czekałam na bruneta. Już po chwili dostrzegłam, że idzie w moją stronę. Zaczęłam biec w jego stronę i jak już się przy nim znalazłam rzuciłam mu się na szyję. Po czym wyszeptałam, że tęskniłam. Odsunęłam się od niego i pocałowałam w usta. Zayn miał wymuszony uśmiech na twarzy. Zrobiłam kro w tył i spytałam:
-Coś nie tak? -zapytałam
-Nie, wszystko w porządku, tylko zmęczony jestem.
Złapałam więc go za rękę i ruszyliśmy, idąc wzdłuż parku. Dookoła było pełno ludzi, nawet w pewnym momencie dostrzegłam GO (ten najładniejszy w szkole) z jakimiś dziewczynami. Jednak nie przejmowałam się.
Na końcu parku zastaliśmy jakiś festyn. Różne karuzele itp. Poszliśmy tam i tak spędziliśmy 2 godziny. Świetnie się z nim bawiłam. Ale już po tym całym szaleństwie udaliśmy się gdzieś w zaciszek. Gdzie nikogo nie było. Usiedliśmy na ławce, przyglądałam się mu cały czas. Wydawał się jakiś dziwny. Złapał mnie za rękę i powiedział:
-Muszę Ci coś powiedzieć. -patrzałam na niego, szeroko otworzonymi oczami, serce zaczęło bić mi szybciej, ale nic nie mówiłam, czekałam aż wydusi to z siebie.- Ten nasz związek, on dla mnie nie jest na poważnie. Jeżeli miałbym kłamać, wymyśliłbym jakiś durny powód dla którego bym z tobą zerwał, ale będę szczery i powiem Ci że to koniec, dla mnie to była zwykła zabawa, miłość na lato. Na wakacje. Nic poważnego. Nie chcę Cię okłamywać, chcę być szczery.
Łzy zaczęły mi lecieć. Najpierw po mału, nie chciałam się popłakać, ale z każdym jego słowem łzy leciały coraz bardziej. Dławiłam sie swoimi łzami, nie mogłam nic powiedzieć.
-Wiesz, musisz wiedzieć że jesteś skończonym dupkiem. Jak możesz tak traktować dziewczyny? Jak możesz tak nas oszukiwać? Ale musisz też wiedzieć, że to były najlepsze prawie dwa miesiące w moim życiu. Niczego nie żałuję, no może jednej rzeczy -że dałam Ci się tak nabrać. Miałam u swojego boku wspaniałego chłopaka. Ale musiałam się zakochać właśnie w tobie...To najbardziej mnie wkurzyło.
-Nie wiem co powiedzieć.
-Kiedy tak straszliwie mnie oszukiwałeś, to wiedziałeś co masz mówić, a teraz nie wiesz?! Jesteś dupkiem, nie chcę Cię więcej widzieć. Idź stąd! -zrobił to o co go prosiłam. Zostałam sama. Nie oszczędzałam łez, a zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Dławiłam się łzami i zanosiłam od płaczu. Siedziałam na tej ławce i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Byłam strasznie zła. Nie tyle na Zayna co też na siebie....
***
Oczami Zayna
Dotarłem wreszcie do domu. Chłopaki siedzieli w pokoju, wszedłem i się przywitałem. Zaczeli mnie wypytywać czemu tak szybko wróciłem. Na nic im nie odpowiadałem. Jednak Niall poprosił mnie za bok. Wiedziałem że podoba mu sie Patrycja i coś do niej czuje, dlatego do oszukałem
-Z nami już koniec, ale mi powiedziała, że Ciebie też nie chce znać. Nie masz do niej dzwonić. Lepiej daj sobie spokój. -poklepałem go po ramieniu i poszedłem do siebie.
___________________________________
Skończyłam ten rozdział. Nie wiem czy długi czy nie, sami zdecydujcie :) Mam nadzieję że wam sie podoba. Pisałam go tak na szybko, więc tak wszystko w skrócie opisane :D
7 kom = nowy rozdział :)
-No hej, dzwoniłeś. –wypaliłam, gdy tylko odebrał
-No tak. Bo doszłem do wniosku, że to nie jest rozmowa na
telefon, a zresztą wolę chyba żeby to Zayn Ci to powiedział. To wasza sprawa,
więc nie powinienem się w to mieszać.
-No a powiesz mi chociaż o co dokładniej chodziło?
-No o was. Nic, naprawdę nic nie chcę mówić. Nie chcę się
narażać Zaynowi.
-No okej. To do usłyszenia. Paa. –powiedziałam i się
rozłączyłam.
Byłam strasznie, strasznie ciekawa o co chodzi, więc nie
wytrzymałam i zadzwoniłam do Zayna.
-Cześć kochanie. –przywitałam się
-No hej.
-Co tam u ciebie?
-Wszystko dobrze, tęsknię już.
-Ja też tęsknię, ale nie długo się zobaczymy, nie?
-Pewnie.
-A chcesz mi może coś powiedzieć?
-Nie, a coś się stało.?
-Nie, nie, tak tylko pytam.
-Aha. Wiesz ja muszę już lecieć. Paa
-Paapaa. –rozłączył się
Zayn nic mi nie chce powiedzieć, tak samo jak Niall. Co tu
jest grane? O co im chodzi? Ja chyba nie wytrzymam z ciekawości.
Żeby nie zadręczać się tą sprawą, zajęłam się jedzeniem i
włączyłam laptopa. Siedziałam i siedziałam. Mimo że nic ciekawego się nie
działo. Ale nic innego nie miałam do roboty…
O 22 położyłam się spać.
tydzień późniejMimo że ostatnie noce nie należały do przyjemnych,to gdy się dzisiaj obudziłam czułam się...fajnie. Może fakt, że dzisiaj przylatuje Zayn poprawiła mi humor? Możliwe. Jednak trochę się tego spotkania obawiam. Od mojego wyjazdu, Zayn jakoś nie za bardzo miał czas żeby ze mną rozmawiać, dzwonić itd. Olewał mnie. Ciężko to znosiłam, ale czekam na jego wytłumaczenia dzisiaj.
Wygrzebałam się z łóżka i podeszłam do małej szafki w koncie pokoju. Wyciągnęłam z niej bieliznę i zastaw na dzisiaj. Zabrałam jeszcze po drodze potrzebne rzeczy i znalazłam się w łazience. Przebrałam się,<klik> zrobiłam lekki makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Gotowa opuściłam łazienkę i zeszłam na dół. Było strasznie cicho, kiedy chodziłam słyszałam tylko i wyłącznie swoje kroki. Rodzice byli w pracy, dlatego.
W kuchni zrobiłam sobie jakieś jedzenie i po spożyciu pomyłam po sobie. Humor mi dopisywał.
***
Dochodziła właśnie godzina 13, więc zaczęłam się zbierać w umówione miejsce. Wiem że Zayn nie przyjedzie tu na noc i już dzisiaj stąd wyjedzie, więc muszę ten czas wykorzystać.
Wzięłam go ręki torebkę, zakluczyłam drzwi i ruszyłam w stronę parku. Raz dwa i się tam znalazłam. Usiadłam na ławce i czekałam na bruneta. Już po chwili dostrzegłam, że idzie w moją stronę. Zaczęłam biec w jego stronę i jak już się przy nim znalazłam rzuciłam mu się na szyję. Po czym wyszeptałam, że tęskniłam. Odsunęłam się od niego i pocałowałam w usta. Zayn miał wymuszony uśmiech na twarzy. Zrobiłam kro w tył i spytałam:
-Coś nie tak? -zapytałam
-Nie, wszystko w porządku, tylko zmęczony jestem.
Złapałam więc go za rękę i ruszyliśmy, idąc wzdłuż parku. Dookoła było pełno ludzi, nawet w pewnym momencie dostrzegłam GO (ten najładniejszy w szkole) z jakimiś dziewczynami. Jednak nie przejmowałam się.
Na końcu parku zastaliśmy jakiś festyn. Różne karuzele itp. Poszliśmy tam i tak spędziliśmy 2 godziny. Świetnie się z nim bawiłam. Ale już po tym całym szaleństwie udaliśmy się gdzieś w zaciszek. Gdzie nikogo nie było. Usiedliśmy na ławce, przyglądałam się mu cały czas. Wydawał się jakiś dziwny. Złapał mnie za rękę i powiedział:
-Muszę Ci coś powiedzieć. -patrzałam na niego, szeroko otworzonymi oczami, serce zaczęło bić mi szybciej, ale nic nie mówiłam, czekałam aż wydusi to z siebie.- Ten nasz związek, on dla mnie nie jest na poważnie. Jeżeli miałbym kłamać, wymyśliłbym jakiś durny powód dla którego bym z tobą zerwał, ale będę szczery i powiem Ci że to koniec, dla mnie to była zwykła zabawa, miłość na lato. Na wakacje. Nic poważnego. Nie chcę Cię okłamywać, chcę być szczery.
Łzy zaczęły mi lecieć. Najpierw po mału, nie chciałam się popłakać, ale z każdym jego słowem łzy leciały coraz bardziej. Dławiłam sie swoimi łzami, nie mogłam nic powiedzieć.
-Wiesz, musisz wiedzieć że jesteś skończonym dupkiem. Jak możesz tak traktować dziewczyny? Jak możesz tak nas oszukiwać? Ale musisz też wiedzieć, że to były najlepsze prawie dwa miesiące w moim życiu. Niczego nie żałuję, no może jednej rzeczy -że dałam Ci się tak nabrać. Miałam u swojego boku wspaniałego chłopaka. Ale musiałam się zakochać właśnie w tobie...To najbardziej mnie wkurzyło.
-Nie wiem co powiedzieć.
-Kiedy tak straszliwie mnie oszukiwałeś, to wiedziałeś co masz mówić, a teraz nie wiesz?! Jesteś dupkiem, nie chcę Cię więcej widzieć. Idź stąd! -zrobił to o co go prosiłam. Zostałam sama. Nie oszczędzałam łez, a zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Dławiłam się łzami i zanosiłam od płaczu. Siedziałam na tej ławce i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Byłam strasznie zła. Nie tyle na Zayna co też na siebie....
***
Oczami Zayna
Dotarłem wreszcie do domu. Chłopaki siedzieli w pokoju, wszedłem i się przywitałem. Zaczeli mnie wypytywać czemu tak szybko wróciłem. Na nic im nie odpowiadałem. Jednak Niall poprosił mnie za bok. Wiedziałem że podoba mu sie Patrycja i coś do niej czuje, dlatego do oszukałem
-Z nami już koniec, ale mi powiedziała, że Ciebie też nie chce znać. Nie masz do niej dzwonić. Lepiej daj sobie spokój. -poklepałem go po ramieniu i poszedłem do siebie.
___________________________________
Skończyłam ten rozdział. Nie wiem czy długi czy nie, sami zdecydujcie :) Mam nadzieję że wam sie podoba. Pisałam go tak na szybko, więc tak wszystko w skrócie opisane :D
7 kom = nowy rozdział :)
środa, 17 lipca 2013
Rozdział 25.
Odwróciłam i ujrzałam te piękne niebieskie tęczówki. Patrzała na mnie, ale nie wiem co w jego oczach było, czy strach, smutek, a może żal? Nie mam pojęcia, dzisiaj były nie do rozszyfrowania.
-Co chcesz? -w końcu przerwałam tę ciszę, bo mam samolot.
-Chcę Cię prosić, żebyś ze mną porozmawiała, muszę Ci coś powiedzieć, to ważne.
-Przepraszam Niall, ale mam samolot, zadzwoń do mnie, okej?
-No ale..
-Proszę, teraz muszę iść. -pocałowałam go w policzek i podbiegłam szybko do rodziców. Szybka odprawa i do samolotu. (nie wiem czy tak to idzie, bo nigdy nie latałam :O)
Zajęłam swoje miejsce i włączyłam muzykę, próbowałam nie spać, dręczyła mnie myśl, o co chodziło Niallowi, ale jednak nic nie przychodziło mi do głowy, więc zasnęłam.
Nie spałam długo, bo moja mamusia kochana, musiała mnie obudzić. Ściągnęłam słuchawki i zapytałam:
-O co chodzi? Przecież śpię...
-Chciałam zapytać, czy chcesz wejść na laptopa? Bo mam włączony.
-Serio? O to tyle szumu?... No ale niech bedzie.
I tak już nie mogłam spać, więc zalogowałam się na tt i dodałam wpis.
"No to czas wracać do domu ;c Będę tęsknić :*" przy zamieściłam również zdjęcie:
Później jeszcze przejrzałam jakieś strony i przy muzyce znowu zasnęłam.
Obudziła mnie mama, dopiero kiedy lądowaliśmy. Raz dwa i byliśmy w Polsce, w Gdańsku.
Po 5 minutach jazdy znaleźliśmy się pod naszym domem. Weszłam do niego i rozejrzałam się w około. Nic się nie zmieniło, każdy, nawet najmniejszy szczegół, leżał na swoim miejscu. No w końcu rodziców też tu nie było...
-Co chcesz? -w końcu przerwałam tę ciszę, bo mam samolot.
-Chcę Cię prosić, żebyś ze mną porozmawiała, muszę Ci coś powiedzieć, to ważne.
-Przepraszam Niall, ale mam samolot, zadzwoń do mnie, okej?
-No ale..
-Proszę, teraz muszę iść. -pocałowałam go w policzek i podbiegłam szybko do rodziców. Szybka odprawa i do samolotu. (nie wiem czy tak to idzie, bo nigdy nie latałam :O)
Zajęłam swoje miejsce i włączyłam muzykę, próbowałam nie spać, dręczyła mnie myśl, o co chodziło Niallowi, ale jednak nic nie przychodziło mi do głowy, więc zasnęłam.
Nie spałam długo, bo moja mamusia kochana, musiała mnie obudzić. Ściągnęłam słuchawki i zapytałam:
-O co chodzi? Przecież śpię...
-Chciałam zapytać, czy chcesz wejść na laptopa? Bo mam włączony.
-Serio? O to tyle szumu?... No ale niech bedzie.
I tak już nie mogłam spać, więc zalogowałam się na tt i dodałam wpis.
"No to czas wracać do domu ;c Będę tęsknić :*" przy zamieściłam również zdjęcie:
Później jeszcze przejrzałam jakieś strony i przy muzyce znowu zasnęłam.
Obudziła mnie mama, dopiero kiedy lądowaliśmy. Raz dwa i byliśmy w Polsce, w Gdańsku.
Po 5 minutach jazdy znaleźliśmy się pod naszym domem. Weszłam do niego i rozejrzałam się w około. Nic się nie zmieniło, każdy, nawet najmniejszy szczegół, leżał na swoim miejscu. No w końcu rodziców też tu nie było...
Wraz z walizką wczołgałam się jakoś na górę. Poszłam do
swojego pokoju. Gdy tylko otworzyłam drzwi poczułam piękny zapach, którego tak
mi brakowało. Nie chodzi o żaden jakiś zapach konkretny, chodzi o zapach który
zawsze jest w moim pokoju, w pokoju w którym przed wakacjami, wszystkie lata w
nim spędzałam. Znałam go na pamięć. Wszystko co się w nim znajdowało, było moją
małą tajemnicą. Jeden wielki zeszyt, w którym opisywałam każdy mój dzień w
szkole, przez 3 lata. Nie było tam nic szczególnego, no bo co miało być?
Opisane lekcje, na których zawsze siedziałam cicho, bo słowo, jakiekolwiek
przez mnie wypowiedziane, zostawało wykorzystane przeciwko mnie. Jest w nim dużo
opisów, kiedy to dziewczyny z mojej klasy mnie obrażały i poniżały. Sama teraz
mogę siebie samej zapytać, jak ja tam wytrzymywałam? Dlaczego nie chciałam iśc
do innej szkoły? Może w innej czułabym się lepiej? Nie dręczono by mnie?
Ja znam odpowiedź na to pytanie. Po prostu za szybko
przywiązuję się do różnych rzeczy. Tak jak przywiązałam się do tej szkoły…nie
chciałam się z niej przenieść, mimo tego co mnie w niej spotkało. Tak jest i
teraz z chłopakami. Przywiązałam się do nich, do Ariany, do babci, do wujka. Trudno
było mi się z nimi rozstać. Jest tylko jedno pocieszenie „Jeszcze kiedyś ich
zobaczysz” –powtarzam je sobie w myślach na okrągło, bo gdybym uświadomiła
sobie że widziałam ich po raz ostatni, na pewno wybuchłam bym płaczem. Taka
jestem. Może i czasem wredna, jednak nie przypominam sobie takich sytuacji, ale
w głębi serca jestem miłą, czułą osobą. Bardzo delikatną, którą można szybko
zranić. Jedno małe, głupie, niepotrzebne słowo, doprowadza mnie do stanu,
jakiego nikt nie mógłby sobie wyobrazić. Nikt nie spodziewał by się że po
jednej głupiej docince, jednym głupim komentarzu, ja płaczę jak małe dziecko.
Mam najróżniejsze myśli. Zastanawiam się po co tu jestem. Nie, nie myślę o
samobójstwie, bo tego bym nigdy nie zrobiła, ale zastanawiam się, dlaczego ja
tu jestem? Kto mnie potrzebuje? Po co ja przyszłam na świat? By inni mieli
popychadło?
Taka jest, a raczej była moja teoria o moim życiu. Teraz
kiedy spotkałam chłopaków, moje życie zmieniło się na dobre. Oni je odmienili. Teraz
na pewno nikt nie będzie mnie obrażał w szkole, a raczej będę chcieli się ze
mną „zaprzyjaźnić” ale dlaczego? By spotkać chłopaków. Takich przyjaźni ja
nienawidzę. Nienawidzę ludzi którzy myślą tylko o sobie. Robią wszystko by to
im żyło się lepiej, żeby to oni mieli fajne, miłe życie. Nie myślą o innych. A
w szczególności kiedy obrażają innych. Chcą być bardziej sławni czy dorośli?
Obrażając innych, poniżając ich, to pokazują tylko i wyłącznie jacy są głupi,
jak bardzo chcą być lubiani. Ale nie zawsze żeby być lubianym trzeba poniżać
innych…jest wiele rzeczy na osiągnięcie tego czego się pragnie. Naprawdę wiele.
Ale my ludzie tego nie dostrzegamy… I to jest najgorsze.
Ściągnęłam czapkę z
głowy i rzuciłam ją na łóżko, walizkę postawiłam w samym koncie moje pokoju i
podeszłam do biurka. Otworzyłam zeszyt który znajdował się na samej górze,
otworzyłam go na pierwszej lepszej stronie i zaczęłam czytać, chciałam zobaczyć
jak moje życie wyglądało zanim poznałam chłopaków, a jak będzie wyglądać teraz.
„Kolejny dzień dręczenia, był dzisiaj. To co te dziewczyny
robiły na wf-ach i nazywały żartami jest nie do wyobrażenia. Nie chcę opisać
całej tej sytuacji, bo nie chcę znowu płakać, ale ściśle pisząc, to zrobiły mi
taki „żart” że w szkole ubaw ze mnę będą mieli do końca życia.”
To tylko kawałek który przeczytałam, bo dokładnie wiedziałam
co będzie dalej. Co się w tamten dzień działo. Teraz, dzisiaj, tylko się uśmiechnęłam
po przeczytaniu i zrozumiałam że od września zaczynam nowe, lepsze życie. Może
ono zaczęło się tuż na początku wakacji, nie wiem, wiem że na pewno zacznie się
od nowego roku szkolnego.
Poszłam się przebrać,
bo moje ciuchy były całe przepocone. Po długim locie nie mogłam się spodziewać
niczego innego.
Kiedy już byłam gotowa, usiadłam na łóżku i na kolona
położyłam laptopa. Odpaliłam go i zrobiłam sobie zdjęcie, które wstawiłam na
tt, z dopiskiem: „Już w domu, trochę się stęskniłam, ale za wami i tak będę tęskniła
bardziej. Kocham was <3”
Oznaczyłam też chłopaków i Arianę, po czym
zamknęłam laptopa. Miałam ochotę na spacer, więc założyłam buty i jakoś bluzę, po
czym wyszłam z domu.
Poszłam do parku, do którego zawsze przychodziłam po złym
dniu w szkole. Czyli prawie codziennie. Zawsze siadałam pod jednym z drzew i
zastanawiałam się nad swoim życiem lub czytałam książkę. Czytanie zawsze mnie
uspokajało. Było jednym z moich ulubionych zajęć, bo innych nie miałam. Wyjście
z przyjaciółmi, nie było możliwe, bo nie miałam ich. Więc przeczytane miałam
chyba całą bibliotekę…. Takie było moje życie, teraz mam nadzieję że nie będę
musiała tego robić. Mam nadzieję że znajdę osoby, które naprawdę polubię i będę
mogła z nimi robić najwspanialsze rzeczy.
6 przyjaciół już mam, ale nie ma ich tu, nie ma ich w
Polsce. Są za granicą, więc we wrześniu czeka mnie mega zadanie. Muszę znaleźć
sobie osoby, które będę mnie lubiły, nie za to że znam chłopaków, ale za to
jaka jestem. W końcu może ktoś mnie pozna, a nie będzie szedł za głosem innych.
Jedna osoba powiedziała że jestem głupią, brzydką kujonką. I tak zostało. Jedna
chwila, jeden moment zadziałał na moje kilka lat…
Wreszcie wstałam
spod drzewa i ruszyłam w kierunku domu. Szłam, wpatrując się cały czas w
ziemię, aż nagle nie zauważyłam i wpadłam w kogoś. Podniosłam wzrok do góry i
ujrzałam go. Najładniejszego chłopaka
w szkole. Szybko go przeprosiłam i chciałam iść dalej, ale on mnie zatrzymał i
powiedział:
-To ja Cię przepraszam, też się zagapiłem. Może pójdziemy na
ciastko, albo coś?
-Nie, dziękuję, śpieszę się do domu –rzuciłam w jego stronę
uśmiech i poszłam dalej. Aż w końcu znalazłam się w domu. Buty ściągnęłam zaraz
przy drzwiach i poszłam na górę. Weszłam do łazienki i ściągnęłam ubrania. Po
czym weszłam do gorącej wody. Wyluzowałam się trochę, bo od czasu wpadnięcia w niego. Dziwnie się czułam. Niby nic nie
zrobiłam, a czułam się jakbym zdradziła Zayna…
Wyszłam z wanny i od
razu ubrałam się w piżamę. Wysuszyłam włosy i wyszłam z łazienki.
Zeszłam na dół, by zrobić sobie jakieś jedzenie. Ponieważ
byłam głodna jak i śpiąca, zrobiłam płatki, które szybko zjadłam i wróciłam do
pokoju. Położyłam się spać, i bardzo szybko usnęłam.
Jednak śnił mi się koszmar:
„Biegnę ulicą, a za mną ona…
Jej włosy latają na wszystkie strony,
Przez co wydaje się jeszcze bardziej straszna…
Wokół mnie nie ma nikogo, tylko ja i ona…
Aż w końcu nie mam siły, łapie mnie…
A w ręce trzyma nóż…
Łapie mnie za włosy i robi nożem kreskę na szyi…
Krew jest w wszędzie…
Ostatnie co widzę, to ją…ucieka”
Obudziłam się ze łzami w oczach, szybko poszłam do łazienki
i oblałam twarz wodą, by się uspokoić. Od czasu wyjazdu, już nie jest tak jak
było. Dziwnie się czuję. I nie wiem dlaczego. Najpierw widzę jakąś dziewczynkę,
a teraz mi się śni… to teraz będzie mój koszmar?
____________________________________
No to jest taki, tam rozdzialik. :D Mam nadzieję że was nie
zawiodłam tym, że on jej nie zatrzymał? To byłoby zbyt proste jakby teraz byli
razem, przepraszam J
W sowim czasie dowiecie się więcej, będzie lepiej :D
Zagłębiłam was trochę w jej historię ze szkołą, jak tam
było. Jak ona się czuła. Myślę że lepiej jest teraz porównać jak było a jak
jest, prawda? J
Mam nadzieję że skomentujecie, bo kiedy przeczytałam tamte
pod tamtym rozdziałem, bardzo się ucieszyłam. Tyle miłych słów, naprawdę
dziękuję za nie :* Jesteście najlepsi :*
PS. Chciałam
zauważyć że rozdział dodałam bardzo, bardzo szybko i mam nadzieję że to
docenicie J
:**
Do
następnego :**
wtorek, 16 lipca 2013
Rozdział 24.
Obudziłam się o 10. Oczywiście przetarłam oczy i wyczołgałam
się z łóżka. Wyszłam jednak na balkon i zaciągnęłam się świeżym powietrzem.
Słońce raziło mnie po oczach. Dookoła była totalna cisza. Mogłabym tak stać
wiecznie. Zapomniałam o wszelkich kłopotach. I wtedy pierwszy raz pomyślałam o
czymś niedorzecznym. Pomyślałam o samobójstwie. Nie wiem dlaczego, ale
zastanawiało mnie jak wygląda świat po śmierci. Jakie to uczucie. Jednak wiem
że jestem tchórzem i nie zrobiłabym czegoś takiego. Bym nigdy nie wyrządziła
takiej krzywdy osobom które kocham. Teraz pierwszy raz od dłuższego czasu
pomyślałam o rodzicach, jak o rodzicach. A nie jak o osobach, które mnie nie
kochają i ważniejsza jest dla nich praca. Z moimi przecież tak było. Skupiali
się na karierze, na pracy, a nie na mnie. Widzicie przecież sami, że
wylądowałam w Londynie, u babci, dlaczego? No właśnie, dlaczego. Dlatego że to
moi rodzice mnie wu wysłali, żeby wyjechać za granicę. Nie zabrali mnie tam ze
sobą. Może to ja ich nie doceniam. Może to oni wiedzą co jest dla mnie
ważniejsze. Nie wiem. Jestem za młoda. Nie wiem wielu rzeczy. Popełniam błędy.
Po prostu nie jestem idealna i nigdy nie będę.
Dlatego zastanawiam się dlaczego Niall mnie kocha? Jest
wspaniałym chłopakiem. On zasługuje na kogoś lepszego niż ja. Wiem, że dziwnie
to brzmi, ale taka jest prawda. Zayn? On jest całkiem inny. Nie jest taki czuły
jak Niall. On udowodnił, że nie można mu ufać bezgranicznie. Nie pokazał się z
jak najlepszej strony, ale to nie zmienia faktu że go kocham. Nie jest idealny
i jak dla mnie nie musi być. A Niall jest. Można to łatwo i szybko odkryć.
Można pobyć z nim jeden dzień i już się czuje że zna się go całe życie. Życzę
mu jak najlepiej w życiu…
No więc, wracając do rzeczywistości, nadal stałam na
balkonie, a wiatr rozwiewał moje kosmyki włosów na wszystkie strony. Ostatni
raz obejrzałam się dookoła i popatrzałam po okolicy. Moją uwagę przykuła, pewna
osoba w oknie. Ten dom stał, po lewej od domu chłopaków. Stała tam dziewczynka.
Jej spojrzenie co najmniej mnie przerażało. Mroziła tym swoim spojrzeniem. Mimo
że byłam dość daleko od niej to i tak, widziałam jak bacznie mi się przygląda.
Nie miała uśmiechu, przez co wyglądała jeszcze straszniej. W pewnej chwili
podniosła kartkę. Musiałam mocno wytężyć wzrok, żeby zobaczyć co na niej pisze.
Przeczytałam coś, co mnie zdziwiło. Przeczytałam je parę razy, bo nie miałam
pojęcia o co jej chodzi. Wiedzę dziewczynkę pierwszy raz na oczy, a tu takie
coś.
„Nie okłamuj sama siebie” Ale jak ja siebie okłamuję? Skąd
to dziecko wie o mnie? Jestem pewna że chodzi o moje uczucia. Bałam się tej
dziewczynki. Zamknęłam na chwilę oczy, sądziłam że może się przewidziałam, że
może to co widzę to po prostu jakieś urojenia? Otworzyłam oczy, a jej nie było.
Spojrzałam w okno Nialla. Stał tam. Czy to jakiś znak? Co się ze mną dzieję? Czy to jakieś zwidy?
Patrzałam na blondyna. W jego oczach widziałam smutek.
Bacznie mi się przyglądał. Ale po chwili odszedł od okna. Ja zrobiłam to samo i wróciłam do pomieszczenia.
Zamknęłam drzwi balkonowe i zanim zasłoniłam firaną, spojrzałam w okno w którym
widziałam dziecko. Nic tam jednak nie zobaczyłam, więc odsunęłam się i usiadłam
na łóżko. Przez chwilę siedziałam cała roztrzęsiona. Nie wiedziałam sama czy
tam widziałam prawdziwego człowieka, czy to tylko moja wyobraźnia.
Jedna nie chciałam się tym zadręczać, więc podeszłam do
szafy i wyciągnęłam z niej ubrania. Poszłam do łazienki i tam się w nie
przebrałam. Zrobiłam makijaż, a włosy jedynie związałam w niechlujnego koka.
Byłam gotowa, więc zeszłam na dół. I tam w kuchni zastałam już rodziców.
Przywitałam się z nimi i zabrałam się za robienie śniadania. Postawiłam na
tosty, które miałam raz dwa zrobione tak jak i zjedzone. Podpytałam też
rodziców o której mają zamiar wyjeżdżać i na całe szczęście oznajmili że wieczorem.
Pobiegłam na górę i wzięłam do ręki telefon. Zadzwoniłam po Arianę. Miałam
„plan”. Bo chciałam spędzić ten czas z przyjaciółmi i chłopakiem. Więc jak
blondyna tylko przyszła od razu poszłyśmy do chłopaków. Zapukałam w drzwi, w
których już po chwili stanął Zayn. Przywitał mnie całusem i wpuścił do środka.
Ściągnęłyśmy buty i oczywiście weszłyśmy do salonu. Chłopaki siedzieli na
kanapie, nawet Niall. Cieszyłam się że dzisiaj wyszedł z pokoju, pewnie dlatego
że nie spodziewał się że mnie tu dzisiaj zastanie. Każdy z chłopaków wstał
(oprócz oczywiście Nialla) żeby się przywitać? Nie, sądzę że oni myślą że ja
już jadę i przyszłam się pożegnać. Każdy mnie przytulał i przytulał, a ja
wybuchłam śmiechem.
-Z czego się śmiejesz? –zapytał zdezorientowany Lou.
-Z was.
-Cieszysz się że ostatni raz nas widzisz, tak? –podejrzenia
podał też Harry
-Nie, bo ja przyszłam żeby spędzić z wami czas, a wy mnie
żegnacie. Jadę dopiero wieczorem
-No przecież! –Harry zaczął udawać że od początku wiedział o
co chodzi. A przecież tak nie było!
Ja tylko pokiwałam głową i usiadłam na łóżku. Jednak z
drugiej strony niż był Niall.
-To co robimy?
-Może obejrzymy film?
-Przecież to jest oklepane..
-Ale fajne. Oglądamy film! –wykrzyknął Lou i już był przy
telewizorze. Wybrał jakąś komedię, więc na pewno będzie śmiesznie.
No i tak było. Oglądnęliśmy ten film a po nim jeszcze przez
20 minut się śmialiśmy. Brzuch mnie strasznie bolał. Cieszyłam się że Niall też
się śmiał. Nie był taki poważny, jak przed filmem. Rozluźnił się…
Po filmie, kiedy już każdy się uspokoił, chłopaki
zaproponowali wyjście do Nando`s. Zgodziłam się, no bo i tak nie miałam nic
innego do roboty, a te ostatnie godziny chciałam spędzić z przyjaciółmi.
Chłopaki chcieli zamówić taksówkę, ale się nie zgodziłam, no
bo po co taksówka, jak możemy się przejść, prawda? Nie mieli innego wyboru,
więc się zgodzili. Chwilkę tylko na nich czekałyśmy, bo musieli się przebrać,
mimo że wyglądali naprawdę ładnie.
Oczywiście najdłużej czekaliśmy na Zayna, ponieważ musiał
zrobić fryzurę. Chłopcy byli źli, bo to oni codziennie na niego czekają
godzinami, ale mi to nie przeszkadzało, raz mnie nie zbawi. Zauważyłam też że
Niall nie jest na Zayna zły, sami wiecie o co. Zachowuje się w stosunku do
niego normalnie. Ale może to tylko przykrywka? Może w głębi serca, jest na
niego zły? Nie wiem, wiem tylko tyle że nie zmienił się zachowaniem w stosunku
do Zayna.
W końcu
zjedliśmy ostatni kawałek i popiliśmy colą. Byłam strasznie najedzona, nie
mogłam się prawie ruszać. Czułam że mój brzuch się powiększył.
Chłopaki chcieli iść, ale ja cały czas stawiałam opory, no
ale w końcu musiałam ulec. Jednak miałam plan, poprosiłam Zayna by wziął mnie
na „barana”. Zrobił to z chęcią. Nie sądziłam że jest taki naiwny, no ale i tak
go kocham.
Mniej więcej o 15 byliśmy w domu. Ja postanowiłam już wrócić
do rodziców, ponieważ nie wiem o której chcą dokładnie jechać. A więc
pożegnałam się z każdym. Tak podeszłam też do Nialla. Nie wiem czy chciał, czy
też nie, ja chciałam, przytuliłam go bardzo mocno i trzymałam w objęciach chyba
najdłużej. Nie przeszkadzał mi fakt czy chłopaki patrzą, czy jest tam Zayn i
czy będzie zazdrosny. Teraz liczył się blondyn. Wiedziałam że już mogę go wcale
nie zobaczyć. To było trudne, ale w końcu puściłam go i opuściłam dom. Zayn
odprowadził mnie pod same drzwi i pożegnał namiętnym pocałunkiem.
Przed domem pożegnałam się również z Arianą. Wiedziałam że
jak na razie, na czas nieokreślony, widzimy się ostatni raz. Oczywiście też
poleciały mi pare łez. Trudno jest się z nią teraz rozstać, ale myśl że jeszcze
kiedyś ją zobaczę podnosi mnie na duchu.
-Do zobaczenia w krótce –wypaliłam jeszcze, kiedy stałam już
przy drzwiach. Ostatni raz na nią spojrzałam i zniknęłam w głębi domu. Rodzice
wraz z babcią siedzieli już w salonie. Rodzice mi oznajmili że za dwie godziny
wyjeżdżamy z domu babci. Więc poszłam na górę, wzięłam walizkę i torebkę i
zeszłam na dół. Rzeczy pozostawiłam przy drzwiach i wróciłam tam gdzie byłam.
Nałożyłam na szyję słuchawki i odpaliłam laptopa, do którego później
podłączyłam moje słuchawki.
Minęły prawie 2 godziny, więc wyłączyłam laptopa i odłożyłam
go na biurko. Nie zabierałam go do domu, ponieważ tam mam drugi…
Na głowę założyłam fullcapa i zeszłam na dół. Rodzice też
już byli, pożegnałam się z babcią, przy czym poleciały też łzy. Później
wsiadłam z rodzicami w taksówkę i pojechaliśmy na lotnisko. Nie odzywałam się
do nich, byłam na nich trochę zła, ponieważ chciałam tu zostać do końca
wakacji, no ale cóż, stało się, nie mogę też gniewać się cały czas. Patrzałam
cały czas w okno, a w pewnym momencie zaczęło padać. Przyglądałam się kroplom
spływającym po szybie.
Po 20 minutach jazdy znaleźliśmy
się na lotnisku. Szybko tam weszliśmy żeby nie zmoknąć. Od razu udaliśmy się na
odprawę, lecz zanim tam doszłam, poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę i obrana
w swoją stronę. Zauważyłam …
No i jest następny, taki beznadziejny, ale niech jest. :D
Czy wy też uważacie że taki dziwny wyszedł? Pisałam bo pisałam, nie ważne co :D
Ale mam jednak nadzieję że się spodoba :D
6 kom = nowy rozdział :)
Komentujcie, negatywnie czy też pozytywnie, to nie ma
znaczenia xd SkomentujciePS. Rozdział nawet długi, nie? :D
czwartek, 11 lipca 2013
Rozdział 23.
Jak się obudziłam ledwo widziałam. Nie dość że po nocy
płaczu, oczy całe czerwone, to jeszcze do tego wstałam bardzo szybko. A usnęłam
kiedy? Pare razy po 2 godzinki. Byłam wykończona. Przetarłam oczy rękoma i
spojrzałam na zegar. Była 8. Położyłam się na boku i patrzałam w coś co było
przede mną. Nie skupiałam uwagi co, bo to bez różnicy. Nic ważnego w tym
momencie. Jeszcze dwa tygodnie wakacji i wyjeżdżam. Byłam tu zaledwie miesiąc i
trochę a tyle się tu działo. Tyle miłości. Teraz kiedy już wszystko, może nie
do końca, ale prawie wszystko było dobrze, to znowu się schrzaniło. Zastanawia
mnie jedno. Po co ja wspinam się na samą górę? Żeby potem spaść na sam dół? Tak
jest w moim życiu. Coś zrobię dobrze, jest dobrze, a tu nagle coś, jedna mała
głupia rzecz rozwali wszystko. Czemu to wszystko musi być takie trudne?
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej jakieś dresy i luźną
koszulkę. Na to nałożyłam bluzę, a włosy związałam w niechlujnego koka. Nie
robiłam makijażu. Nie potrzebuję, nie teraz, nie dzisiaj.
Przejrzałam się w lustrze, wyglądałam co najmniej jak
bezdomny. No ale cóż. Szczerze? To teraz postanowiłam zrobić makijaż. Musiałam
jakoś zatuszować te moje czerwone, podpuchnięte oczy. Może nie jakoś mocno, ale
chociaż trochę!
Więc teraz, kiedy już byłam gotowa zeszłam na dół. Zastałam
tam jak oczywiście zawsze babcię. Przywitałam się ze sztucznym uśmiechem, bo
nie chciałam żeby cokolwiek podejrzewała. Nie chcę nikomu o tym mówić. Sama już
nie wiem co mam zrobić. Przecież nie kocham Nialla w ten sam sposób co Zayna.
Jest on w moim sercu, ale tylko jako przyjaciel.
Dobra, przestanę już się tym zadręczać. Sama nie wiem nic o
swoim życiu. Zmienia się ono cały czas, ale myślę że za szybko. Przecież
półtora miesiąca temu nie lubił mnie nikt oprócz rodziców. A dzisiaj? Pewnie
więcej osób niż mogę sobie wyobrazić. To jest już coś. Z Zaynem też szybko
zaczęłam chodzić. Może nie do końca wszystko przemyślałam. Jednak wiem czego
chce od życia i będę do tego dążyć.
-Muszę Ci coś powiedzieć –z zamyślenia wyrwała mnie babcia,
przestałam robić śniadanie i spojrzałam na nią.
-Tak?
-Jutro przyjeżdżają po Ciebie rodzice. Najprawdopodobniej
już się nie zobaczymy w te wakacje. –WHAT? Ale jak to!? Przecież ja mam tyle
spraw do przemyślenia. Jak z nimi później porozmawiam? Nie chcę się rozstawać z
Arianą! Przecież niedawno ją poznałam! Nie chce wracać.
-Muszę wracać?
-Nie ode mnie to zależy. Musisz porozmawiać z rodzicami.
-Okej. –powiedziałam od niechcenia. Przecież oni nie mogą mi
tego zrobić. Nie mogę wyjechać. Nie teraz.
Po spożyciu
posiłku poszłam do siebie na górę. Od razu wzięłam telefon do ręki i wystukałam
numer od mamy. Usiadłam na łóżku po turecku i przyłożyłam telefon do ucha. W
tym samym czasie nie wiadomo skąd, przyszedł Zayn. Usiadł koło mnie i objął
mnie ramieniem. Dałam mu buziaka, po czym zaczęłam rozmawiać z mamą która
właśnie odebrała:
-Cześć mamo
-Cześć córeczko. Co jest? Coś się stało?
-No bo wiesz, babcia mi powiedziała że chcecie żebym już
wróciła. I to jutro. A ja nie chcę wracać. Chcę tu zostać do końca wakacji.
-Przepraszamy, ale nie możesz. Mamy zarezerwowane bilety na
jutro. Przylatujemy po ciebie i z tobą wracamy. Może i nie chcesz ale jestem
pewna że jeszcze spotkasz się z babcią. Może w święta ?
-Naprawdę nie mogę zostać? –teraz już mówiłam prawie przez
łzy. Już jedna spływała mi po policzku, ale to dopiero początek.
-No niestety, nie możesz.
-No dobra, paa. –powiedziałam, rozłączyłam i rzuciłam.
Telefon się wyłączył, a ja wtuliłam się w tors Zayna i zaczęłam jeszcze bardziej
szlochać. Jednak nie jakoś mocno, bo prawie wszystko wypłakałam w nocy.
-Kochanie nie płacz. Wszystko będzie dobrze.
-Wracam do domu. Jutro.
-Jak to? Jutro?
-Tak, jutro. Rodzice sobie tak wymyślili. I co? Muszę. Ale
obiecaj mi że się spotkamy. Kocham Cię..-patrzałam mu w oczy. Chciałam widzieć
czy kłamie, czy mówi prawdę..
-Oczywiście że tak. Kocham Cię. –powiedział z uśmiechem i
przetarł moje łzy, po czym mnie pocałował.
Oboje się położyliśmy na łóżku i urwał mi się film. Usnęłam.
3 godzinki
później
Obudziłam się jeszcze bardziej zmęczona, mimo że spałam. No
ale każdy normalny człowiek tak ma, że po drzemce czuję się bardziej zmęczony,
niż był przed. To normalka.
Obejrzałam się za siebie. Nie było tu Zayna. Wstałam więc i
podeszłam do okna. Spojrzałam w okno Nialla. Było zasłonięte, co dziwne bo
nigdy nie było. Smutno mi się zrobiło. Ale co ja mogę poradzić na to że go nie
kocham? Przecież wie że traktuję go tylko jak przyjaciela. Takiego najlepszego,
najbliższego mojemu sercu. Przecież nie mogę nic robić żeby uszczęśliwić
siebie, Zayna i Nialla. Tak się nie da. Robię wszystko jak umiem najlepiej, a i
tak wychodzę na tą najgorszą, prawda?
Tak prawda…
Zeszłam na dół.
Babcia oczywiście w kuchni, więc ja poszłam do salonu. Włączyłam sobie
telewizor i znalazłam jakiś film. Oglądałam go gdzieś tak do 13:48. I akurat
jak się skończył, zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć. Oczywiście była to
Ariana. Wpuściłam ją do środka i zaprowadziłam na górę. Opowiedziałam o
wszystkim. Cieszę się że mogłam się komuś wygadać. Bo już się bałam że cała ta
sytuacja zniszczy mnie od środka. Dziewczyna nie miała dla mnie żadnych rad, bo
nigdy nie znalazła się w podobnej sytuacji. Jednak kiedy powiedziałam że
wyjeżdżam, płakała. Z jednej strony nie cieszyła się że ją opuszczam, ale z
drugiej powiedziała że to może czas na nowe życie? Bez nich… Skoro mam z nimi tyle problemów. Chociaż
ja tak nie uważam. Może trochę mamy kłopotów miłosnych, ale to chyba nie znaczy
że mamy się rozstać, zapomnieć o sobie, prawda?
Cały czas
rozmawiałam z Arianą. Ciężko znosi to że muszę wyjechać. Może nawet się już
nigdy nie spotkamy? Wszystko jest możliwe
-Obiecasz mi coś?
-A co?
-Że nigdy o mnie nie zapomnisz –powiedziała, a ja ją
przytuliłam
-Oczywiście że nigdy o tobie nie zapomnę. To jak zapomnieć
się umyć. –zaśmiałam się i poprawiłam jej tym humor. Oczywiście mi też się nie
podoba, że muszę wyjeżdżać szybciej niż powinnam, ale cóż zrobić? Mogę tu
przylecieć kiedyś. Na przykład święta możemy spędzić razem….
Ari pomogła mi się
spakować i już o 19 siedziałyśmy zmęczone na łóżku. Po 30 minutach Ariana
poszła do siebie, i niespodziewanie przyszedł Louis z Liamem.
-Cześć chłopaki. Co chcecie? –zapytałam, bo byłam zdziwiona
ich wizytą
-Cześć, chcieliśmy cię o coś poprosić.
-Tak, a o co?
-My wiemy ze Niall cię kocha, wiemy że ci powiedział, wiemy
że ty kochasz Zayna a nie jego. Ale czy mogłabyś z nim porozmawiać? On nie
wyszedł dzisiaj z pokoju. Nic nie jadł. Czy ty rozumiesz w jakim on jest
stanie, skoro nie je?
-Ale co ja mam mu powiedzieć? Że co? Że go kocham? Mam tak
powiedzieć żeby zaczął jeść? No sorry chłopaki ale nie mam pojęcia o czym mam z
nim rozmawiać. Kocham go, ale jak przyjaciela. A jak znowu mu to powiem, to tym
bardziej będzie zamknięty w sobie.
-No proszę.
Zastanawiałam się. No bo naprawdę nie mam pojęcia co mam mu
powiedzieć. Chłopaki jednak nie czekali na moją decyzję, tylko Lou przerzucił
mnie przez ramię i postawił dopiero pod drzwiami Horana. Wcisnął mi do rąk
jedzenie i powiedział żebym chociaż dała mu jedzenie.
Zapukałam więc do drzwi, ale nikt nie otwierał i nawet nic
nie mówił. Nacisnęłam więc na klamkę. Drzwi były otwarte, więc weszłam. W
pokoju było strasznie ciemno, ledwo zauważyłam Horana na łóżku. Podeszłam
bliżej. Na szafkę położyłam jedzenie i usiadłam na łóżku. Niall spał, więc nici
z rozmowy. Wzięłam do ręki kartę i napisałam
„Cześć Niall. Wiem że Cię krzywdzę, a nie chcę tego. Ale nie
bój się, jutro już mnie nie będzie. Wyjeżdżam do domu. I najprawdopodobniej już
się nie zobaczymy. Może i lepiej? Najlepiej będzie jak o mnie zapomnisz, znajdziesz
sobie kogoś na kogo zasługujesz. Jesteś wspaniałym chłopakiem, więc dziewczyn
które chciały by cię poznać, nie brakuje. Proszę zrób to dla mnie i najlepiej o
mnie zapomnij.
Smacznego kochanie :*
Patrycja”
Tak napisałam na kartce. I położyłam ją koło jedzenia. Nie ukrywam
że nie płakałam. Pisząc żeby osoba na której tak naprawdę Ci zależy w życiu,
zapomniała o tobie, nie da się nie płakać. Popatrzałam na blondyna jeszcze chwilę. Tak
słodko wygląda jak śpi. Pocałowałam go w czoło i wyszłam z pokoju. Chłopaki
podsłuchiwali, ale im się nie udało.
-I co?-zapytał Zayn który też do nich dołączył
-I nic. Śpi. Napisałam mu kartkę. A teraz idę do domu.
-Nie obejrzysz znami filmu? Przecież jutro już cię nie będzie.
-No okej. Ale jeden film.
Oczami Nialla
Obudziłem się po krótkiej drzemce i sięgnąłem telefon z
szafki by sprawdzić która godzina. Jednak zauważyłem że jest tam jedzenie i
kartka. Podniosłem ją i zacząłem czytać.
Czyli wyjeżdża –pomyślałem kiedy już przeczytałem kartkę.
Mam o niej zapomnieć? Jak? Przecież ją kocham…
Zjadłem zostawione przez nią jedzenie i zszedłem na dół.
Było strasznie cicho, więc też poruszałem się cicho. Weszłem do salonu i tam ją
zobaczyłem. Leciał jakiś film i wszyscy spali. Patrycja była wtulona w Louisa,
a w nią Zayn. Aż mnie w gardle ścisnęło. Byłem zazdrosny, jednak jak zawsze jak
ich razem widzę... Popatrzałem jeszcze chwilę, bo w końcu widzę ją ostatni raz
i poszedłem na górę.
Oczami Patrycji
Obudziłam się i spojrzałam na
zegar. Była 22. Szybo wstałam i wróciłam do siebie. Umyłam się, ubrałam i
położyłam spać.
_________________________________________________
Tadam! Jest kolejny rozdział. Mam nadzieję że wam się
spodoba. J
Myślę że w następnym trochę się w czasie przeniesiemy. J Ale jeszcze nwm do końca :D
I chciałabym podziękować za tyle wejść. Może nie każdy
komentuje, nie wie m dlaczego, no ale wiem że dużo osób musi czytać, bo dużo
wchodzi. J
Dlatego dziękuję wam! Mimo że nie wiem czy tak naprawdę dużo was czyta, ale
mogę się domyślać xd
A i nawet długi ten rozdział, cnie? xD
Do następnego :*
niedziela, 7 lipca 2013
Rozdział 22.
Obudziłam się równo o 9. Od razu zeszłam z łóżka i podeszłam
do szafy z której wyciągnęłam niebieski, luźny t-shirt, który włożyłam w czarne
shorty. I nogi nałożyłam tego samego koloru vansy i poszłam do łazienki. Tam
umyłam zęby i zrobiłam lekki make-up. Gotowa zeszłam na dół. Weszłam do kuchni,
w której oczywiście zastałam babcię. Przywitałam się, a ta kazałam mi usiąść do
stłou, po czym położyła przed mną talerz grzanek, życząc smacznego.
Podziękowałam i zabrałam się za jedzenie.
Po śniadaniu
zafundowanym przez babunię, wzięłam w rękę telefon i zadzwoniłam po Arianę.
Jakoś wolałam spędzić dzisiejszy dzień z przyjaciółką. Po całej tej akcji z tą całą Perrie, nabrałam do
Zayna trochę dystansu. Oczywiście dalej go kochałam, ale już trochę inaczej.
-Słucham? –z zamyślenia wyrwał mnie głos przyjaciółki która
właśnie odebrała telefon.
-Cześć, wyjdziemy gdzieś? Może jakieś małe zakupy? Co ty na
to?
-Okej, ale pod jednym warunkiem
-Jakim?
-Przyjdziesz po mnie –czułam że dziewczyna się uśmiecha
-Okej, leniu
-To świetnie. Adres napiszę ci w sms-ie.
-Okej. Paa
-Raczej do zobaczenia –poprawiła mnie i się rozłączyła
Już po chwili dostałam adres i wiedziałam gdzie mam iść.
Oznajmiłam babci że wychodzę i tak też zrobiłam, wcześniej pakując to torebki
telefon i pieniądze.
Szłam przez park,
bo tamtędy prowadziła droga do jej domu. Aż nagle zauważyłam dobrze znaną mi
osobę. To był Niall, z jaką dziewczyną. Śliczna brunetka, trzymała się bardzo
blisko blondyna. To dziwne ale poczułam się zazdrosna. Mimo że mam chłopaka,
którego kocham, czułam to. Ale może to nie dla tego że mi się podoba? Może to
dlatego że teraz jak wszystko już jest dobrze, wyjaśniliśmy sobie pare spraw i
mamy dla siebie czas, to on znajduje sobie dziewczynę? Przecież wiadomo że
teraz to już kompletnie nie będziemy się widywać. Jednak zdaję sobie sprawę, że
jestem jego przyjaciółką i powinnam cieszyć się jego szczęściem, ale nie
ukrywam że jestem zła.
Nareszcie doszłam
do domu Ariany. Był on na końcu parku, całkiem daleko od centrum, można tak
powiedzieć że na odludziu. Ten malutki domek, przypominał chatkę, jakiejś baby
jagi. Przestraszyłam się, że może
trafiłam nie tam gdzie miałam? Jednak podeszłam do drzwi i zapukałam. Czekałam
i czekałam. A ta chwila dłużyła mi się niezmiernie, aż w końcu ktoś otworzył.
Nie ktoś, ale Ariana. Uśmiechnięta od ucha do ucha dziewczyna wpuściła mnie do
środka. Zdjęłam buty i poszłam w głąb domu. Znalazłam się w salonie? Jak można
to małe pomieszczenie tak nazwać. Zastałam tam mamę Ari (będę tak pisać, bo nie
chce mi się całego imienia xd) Przywitałam się z uśmiechem i w zamian
otrzymałam to samo. Jej mama nie była jakoś nadzwyczajnie ubrana i widać było
że jest to już starsza kobieta. Nie tak jak moja babcia, ale nie taka młoda jak
moja mama. Nie sądziłam że Ari jest…biedna. Po jej ubiorze nie można było tego
wywnioskować. Ale jest na tyle duża że sama może sobie na nie zapracowała,
prawda? Znowu się zamyśliłam, więc Ari zaczęła mi klaskać przed twarzą
-Co jest? –zapytałam zdezorientowana
-Idziemy do mnie, muszę wziąć pieniądze.
-Okej –powiedziałam i poszłam za nią, wzdłuż długiego
korytarza. W końcu byliśmy u niej. Pokój nie był nic większy od poprzedniego i
nie był lepiej urządzony. Jakaś stara kanapa i stare meble. Az żal mi się
zrobiło, kiedy na to patrzałam.
Dziewczyna podeszła do szafy i z samej góry, sięgnęła małą
skarbonkę. W której, muszę przyznać, że było nawet dużo pieniędzy.
-To idziemy? –zapytała, gdy już miała wszystko schowane.
-Tak, tak – i znowu wyszłyśmy z jej pokoju, w korytarzu
ubrałam buty, pożegnałam się z jej mamą i razem z Ari wyszłam z domu. Szłyśmy
tą samą drogą. Opowiedziałam więc przyjaciółce, co widziałam jak szłam do niej.
Ona zaś mi powiedziała, że dobrze że blondyn w koncu sobie kogoś znalazł.
Powiedziała że będę miała więcej czasu dla Zayna. Jednak ja uważam że my dużo
czasu ze sobą spędzamy i chyba nie musimy więcej. No ale…
W końcu doszliśmy
do galerii handlowej. Zaczęliśmy po kolei zwiedzać każdy sklep. Nie mogłyśmy
się na nic zdecydować, tyle tego było. Więc te zakupy zajęły nam 3 godziny.
Jednakże ja nie chciałam jeszcze wracać, to znowu zaczęłyśmy chodzić po tych
samych sklepach, Tyle że szukałyśmy jakiś śmiesznych strojów, które później
przymierzałyśmy i śmiałyśmy się jak głupie. To zajęło nam kolejne 2 godziny.
Była zatem już 15. Postanowiłyśmy coś zjeść, więc poszłyśmy do jakiejś knajpki.
Mimo sprzeciwów koleżanki, to ja i tak zapłaciłam za nas obie. Przecież ja mam
pieniądze, i moich rodziców na to stać. Skoro dla pracy, zostawili mnie u babci,
to niech pracują…
O 16 opuściliśmy galerię. Jednak poszłyśmy jeszcze do parku
i kupiłyśmy sobie tam lody, które zjadłyśmy przy fontannie, w której się
chlapałyśmy. Na szczęście nie było tam za duzo ludzi i nikt nas nie widział i
nie nakablował.
O 17 poszłyśmy w drogę powrotną. I po 30 minutach dopiero
znaleźliśmy się w domu Ariany. Mama niestety jej już z domu nie wypuściła. Wiec
mnie przeprosiła, chociaż nie byłam zła i się pożegnałyśmy. Oczywiście
zapraszała mnie do siebie, jednak ja nie chciałam zostać. Bo później bałabym
się jeszcze bardziej wracać po ciemku, przez park. Teraz się bałam, a co
dopiero później?
Szłam i szłam, a
droga dłużyła mi się niemiłosiernie. Coraz bardziej się ściemniało, coraz mniej
ludzi chodziło, a ja coraz bardziej się bałam.
Kiedy już prawie wychodziłam z parku, nagle poczułam na
swoim ramieniu czyjąś rękę. Stanęłam i prawie dostałam zawału. Patrzałam w
jedno miejsce, a ten ktoś się nachylił i wyszeptał do ucha „cześć kochanie”
Wtedy już wiedziałam kto to, odwróciłam się i pocałowałam Zayna w usta.
-Co ty tu robisz?
-Wracałem od kolegi, a ty?
-Od koleżanki –oboje się zaśmialiśmy i złączyliśmy nasze
ręce. Oczywiście razem wróciliśmy do domu.
Przed moim domem
się pożegnaliśmy. Weszłam i ściągnęłam buty. Zakupy zaniosłam do pokoju i
poszłam się wykompać, mimo że była młoda godzina. Kiedy wróciłam zeszłam na
dół, z kuchni wzięłam coś do jedzenia i jak weszłam do pokoju, miałam gościa.
Niall znowu wlazł przez otwarte okno.
-To że weszłeś raz i cię nie wygoniłam, to nie znaczy że
możesz wchodzić ciągle –zaśmiałam się
-Ależ to właśnie to oznacza.
-Tak, oczywiście. To co Cię sprowadza?
-ty
-Ja? A dlaczego?
-Musimy porozmawiać
-O czym? Widziałam Cię dzisiaj w parku, z jakąś dziewczyną.
O tym? Nie bój się, akceptuję ten związek, bo jesteśmy przyjaciółmi, cieszę się
twoim szczęściem.
-O czym ty mówisz? Jaka dziewczyna?
-No to brunetka
-Ah ta.
-No tak, ta.
-To tylko fanka. Spotkałem ją i zaprosiła mnie do nando`s.
Wiesz że nie mogłem odmówić.
-Czyli nie jesteście razem?
-Nie
-Aha. –zrobiło mi się głupio. Tak wybuchałam, zaczęłam o
nich rozmawiać i wgl. Boże.. –To o czym, jak nie o tym, chciałeś rozmawiać?
-O nas
-Przecież nie ma żadnych nas. –nie wiedziałam, co mam
powiedzieć. Zresztą to nie wiedziałam nawet o co mu chodzi.
-Muszę ci coś powiedzieć
-No mów. –Niall wstał z łóżka i podszedł do mnie. Złapał mnie
za ręce. Patrzałam w te jego piękne niebieskie tęczówki, które strasznie hipnotyzowały.
-Kocham Cię. –powiedział to tak szybko, że aż nie mogłam uwierzyć.
Póściłam jego ręce i ze spuszczonym wzrokiem powiedziałam:
-Czemu mówisz mi to tak późno?
-Chciałem Ci powiedzieć w Irlandi. Jednak ty nie pojechałaś ze
mną. To zamierzałem powiedzieć ci jak wrócę, ale wtedy się okazało że jesteś z Zaynem.
Nie miałem odwagi.
-Wiesz, też Cię kocham, ale jak przyjaciela. Nie czuję do Ciebie
tego co do Zayna, przepraszam.
-No tak –powiedział ze złością ? I wyskoczył przez okno. A ja
stałam jak bym była wmurowana. Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam. Czy
to może być prawda?
Byłam zła na siebie. Może powiedziałam coś nie tak i go zraniłam?
Położyłam się spać, ze łzami o oczach..
O boże, jak to możliwe, że taki krótki rozdział pisałam godzinę?
:O Ja to mam ruchy O.o
I jak się podoba? Dlugo musiałam czekać na te 6 kom, nie? Tyle
osób wchodzi, tyle czyta a tyle komentuje. O jezusiu :O
6 kom = nowy rozdział, nie Ma lekko, przykro mi xd
Muszę wam napisać że przeczytałam na asku. Takich chłopak, fejm,
napisał parę rzeczy z dzieciństwa a oto jedno:
„kiedy miałem 9 lat miałem lekcje judo, i jak się rozgrzewaliśmy
to puściłem głośno bąką.
Patrząc na sąsiadkę powiedziałem „JEZUSMARIA COŚ TY JADŁA, FUU”
Po treningu, jej chłopak z nią zerwał”
„Kiedy byłem mały lubiłem chodzić do przedszkola, i kiedy moja
mama po mnie przychodziła, mówiłem przedszkolance, że w domu dają mi narkotyki,
tylko żeby zostać dłużej w przedszkolu. Przedszkolance nie było do śmiechu”
Hahahahha, czy tylko ja jak to przeczytałam to aż płakałam ze
śmiechu? Możliwe że tak, bo ja mam swietne poczucie humoru i śmieję się nawet z
najgłupszej, nawet nie śmiesznej rzeczy XDDD
niedziela, 30 czerwca 2013
Rozdział 21.
Powoli doszłam do domu. Obawiałam się trochę, no bo
zaczynało się robić ciemno, a on został tam sam… no ale cóż. Sam chciał.
Weszłam do domu chłopaków i weszłam do salonu, czyli tam gdzie oni siedzieli.
Oznajmiłam że wracam już do domu i pożegnałam się z nimi. Oczywiście do drzwi
odprowadził mnie Zayn
-Czemu już idziesz?
-No muszę jeszcze coś sprawdzić, załatwić.
-No okej. A gdzie Niall?
-Powinien niedługo wrócić. –rzuciłam w jego stronę sztuczny
uśmiech, po czym dałam buziaka i wyszłam z domu. Do siebie nie miałam daleko,
bo chyba zaledwie 10 kroków. Doszłam nawet nie w minutę. Otworzyłam drzwi, przy
których od razu ściągnęłam buty. Poszłam szybko do siebie na górę. Od razu
odpaliłam laptopa, po czym załatwiłam to co chciałam. Miałam nadzieję że niespodzianka
się spodoba. A paczka przyjdzie szybko.
Zamknęłam laptopa i
poszłam do łazienki. Tam szybko ściągnęłam swoje ciuchy i weszłam pod prysznic.
Umyłam się dokładnie i wyszłam z pod niego, owijając się ręcznikiem. Szybko
wysuszyłam włosy i wyszłam z łazienki, kierując się do pokoju. Tam podeszłam do
szuflady i wyciągnęłam z niej bieliznę. Po czym opuściłam ręcznik tak że opadł
mi do kostek. Szybko ubrałam wyciągniętą bieliznę. Po czym nałożyłam na swoje
ciało jakąś luźną bluzkę. Ręcznik odniosłam tam gdzie był prędzej i położyłam
się spać.
Następny
dzień
Obudziłam się o 8:12. Szybko się ubrałam i zbiegłam na dół.
Zjadłam śniadanie, po czym udałam się do łazienki. Tam zrobiłam lekki makijaż,
umyłam zęby, a kiedy już schodziłam na dół. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko
pobiegłam otworzyć i tak jak się spodziewałam był to „listonosz”, ale trochę
taki inny, ponieważ ten przychodzi o wiele, wiele szybciej niż normalny.
Wyciągnęłam z koperty, zamówione „rzeczy” i schowałam je do
torebki. Po czym napisałam sms-a do Nialla że przyjdę po niego o 9:30. I
zabrałam się do zrobienia małego torciku. Który kiedy już się upiekł,
zapakowałam i schowałam do torebki.
A kiedy już zbliżała się godzina wyznaczona to zamówiłam
taką lepszą „taxówkę” i poszłam po Nialla. Oczywiście to on otworzył, bo reszta
zapewne jeszcze spała. Od razu się z nim przywitałam i bez słowa pociągnęłam go
do samochodu. Kiedy już wygodnie siedzieliśmy, wyciągnęłam z torebki ciasto i
dałam je chłopakowi. Był zachwycony, ponieważ jak to on powiedział „Nie jadł
śniadania”. Wiedziałam że to tylko wymówka. Przecież on je wszystko co mu się
da, bez umiaru.
Taxówkarz wiedział
gdzie ma jechać, a Niall nie, to niespodzianka. Zatrzymaliśmy się pod Nando`s.
Niall był zachwycony. Tam oczywiście zamówiliśmy pizzę. I raz dwa ją zjedliśmy.
Potem poszliśmy do wesołego miasteczka. Świetnie się bawiliśmy. Telefon miałam
wyłączony, żeby nikt nie przeszkadzał.
Z Niallem robiliśmy sobie dużo zdjeć, żeby uwiecznić ten
dzień….
O 17:00 wyszliśmy
z wesołego i pojechaliśmy na największą niespodziankę tego dnia. Niall niczego
się nie spodziewał. Kiedy już taxówka się zatrzymała, zawiązałam Niallowi oczy
i pomogłam mu wyjść. Kiedy już znaleźliśmy się na wyznaczonym miejscu i
usiedliśmy odwiązałam mu oczy. Zobaczył wtedy że siedzi w pierwszym rzędzie, na
meczu o którym marzył od zawsze. Może nie znałam go za długo, ale dużo
wiedziałam. Wiedziałam że marzył o tym meczu od zawsze. Ale nigdy nie miał
czasu żeby tam pójść. Był mi wdzięczny! Cały czas dziękował! A ja cieszyłam się
że mogłam mu sprawić przyjemność, po tym wczorajszym…
Po meczu
wróciliśmy do domu. Zaprosiłam go do siebie. Zrobiłam nam herbaty i przyniosłam
jakieś ciastka. Jednak Niall już nie był głodny. Nie dziwię się skoro na meczu
ciągle jadł z przejęcia.
Cieszę się że ten czas minął nam mile. I cieszę się że nikt
nam nie przeszkadzał.
-Dziękuję –powiedział po dłuższej chwili ciszy, Niall
-Nie ma za co. Chciałam Ci to jakoś wynagrodzić i udało się.
-Ale jesteś pewna siebie. –powiedział cicho się podśmiewając
-To powinieneś wiedzieć od dawno słonko.
Znowu cisza. Niall usiadł przy biurku i złapał do rąk
gitarę, po czym zaczął na niej brzdąkać. Słucham z przejęciem. Podziwiam go za
to. Umie tyle piosenek. Kiedy on się tego uczy? Przecież ciągle mają jakieś
próby, koncerty, spotkania. No i jakiś czas na odpoczynek. Naprawdę go
podziwiam.
Niall przeniósł się na łóżko. Po czym zapytał:
-Chcesz spróbować?
-Ja już nic nie umiem. Dawno nie grałam.
-To ja cię nauczę
Podał mi gitarę, którą mocno złapałam i przygotowałam się do grania. Niall złapał mnie
za ręce i zaczął nimi ruszać. Zaczęłam sobie przypominać wszystko. Znowu poczułam
tą radość, która zawsze przepełniała mnie od środka. Piękne muzyka rozeszła się
po pokoju. Ale najlepsze było to że to my ją „stworzyliśmy”. To było miłe.
Przypominałam sobie jak to było kiedyś. Kiedy się tu przyprowadziłam. Kiedy
znałam tylko go. Pożałowałam że to już się skończyło. Że to Niall musiał mi o
sobie i o tym czasach przypomnieć. Bo ja zauroczona Zaynem, zachowywałam się jakbym
miała klapki na oczach…Teraz żałuję tego. I cieszę się że Niall mi to wybaczył.
Jednak jest wspaniałym przyjacielem.
Kiedy Niall już
wrócił do siebie. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamkę i usnęłam.
__________________________________
Nie wiem co robię źle, że jak nie napiszę ile ma być kom, to dajecie tylko 4! Naprawdę nie wiem co robię źle! Czemu przestaliście komentować? Może i rozdziały nie są już takie fajne jak na początku, no ale bez motywacji one nigdy nie będą lepsze. Czy tylko ja zauważyłam że kiedy komentował każdy kto czytał (było was mniej niż jest teraz) to rozdziały były lepsze. A jak nie komentuje nawet połowa to rozdziały są takie że aż wstyd mi je wstawiać. Czy tylko ja to zauważyłam? Serio?!
Proszę napiszcie mi czemu nie komentujecie tak jak kiedyś, napiszcie mi co robię źle, a spróbuję się poprawić!
A jak na razie:
7 KOM = NOWY ROZDZIAŁ
czwartek, 27 czerwca 2013
Infooooo. :D
Siemka xD
Chciałam wam napisać że założyłam z przyjaciółką bloga z imaginami. Na razie pojawił się tam tylko jeden mój, który raczej czytaliście, ale sama nie wiem do końca. No i dwa mojej przyjaciółeczki Zośki <33
Bardzo bym PROSIŁA (nie, nie każę, bo nie którzy tak myślą -.-) żebyście zajrzeli, przeczytali no i skomentowali, to napewno pomoże nam pisać, a szczególnie Zosi, bo jak dla mnie to ona ma talent, i ma ona bloga, ale nikt jej prawie nie komentuje, jedynie ja, przyjaciółka Ola i tylko jedna dziewczyna :C Smutne :C A ja kocham jej opowiadanie :) Więc nie wiecie nawet jakby było jej miło <3333
Jakbyście mogli to pokazujcie go znajomym, myślę że im więcej czytelników, tym lepiej :)
A i założyłam Tumblra. Zajrzyjcie, obserwujcie. :) Możecie też podać wasze i też zaobserwuje :)
Może głupi link, ale okej hahaha xd
środa, 26 czerwca 2013
Rozdział 20.
Już wylądowałam i właśnie szłam z walizką z samolotu. Miło
było znowu zobaczyć to piękne miasto –Londyn. Szczęśliwa opuściłam lotnisko i
wsiadłam do pierwszej lepszej taxówki. Tam zawsze stoi ich pełno. Więc nie
trzeba na nie czekać. To jest jeden plus dla Londynu. Nie ma tak jak w Polsce.
Nie będę już pisać bo każdy wie, jak jest u nas….. no więc wracając… taxówka
zawiozła mnie pod sam dom. Zapłaciłam, a mężczyzna pomógł mi z walizką. Wzięłam
ją w rękę i pociągnęłam za sobą w stronę domu. Drzwi były otwarte więc
otworzyłam je i po prostu weszłam.
-Zapomniałeś czegoś? –usłyszałam głos babci, dochodzący z
kuchni. „Jej miejsce” –pomyślałam.
Ściągnęłam buty, walizkę zostawiłam tam gdzie ją postawiłam
zaraz po wejściu, a torbę z ramienia wrzuciłam w kont. Podążyłam do kuchni.
Lekko otworzyłam drzwi i podeszłam do babci od tyłu, po czym ją przytuliłam.
-Tęskniłam –wyszeptałam jej w ucho, a ta się odwróciła i z
uśmiechem na twarzy, złapała moją twarz w dłonie i dała mi buziaka w policzek.
-Cieszę się że już wróciłaś –wypaliła
-Ja też się cieszę.
-No to leć się przywitać z przyjaciółmi
-Dziękuję –teraz to ja dałam jej całusa i szybko wybiegłam z
kuchni. Szybkim ruchem nałożyłam na nogi buty, na ramię z powrotem nałożyłam
torbę i wyszłam z domu. Robiłam duże kroki, by jak najszybciej znaleźć się w
domu Ariany.
Po 20 minutach
doszłam do celu. Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Drzwi bardzo
szybko otworzyła mi Ariana. Gdy mnie zobaczyła zaczęła piszczeć i skakać oraz rzuciła
mi się na szyję. Kiedy już skończyła przytulanie, czyli przywitanie, to
wpuściła mnie do środka. Nalała picia no i zaczęła mnie wypytywać. Wiadomo o
kogo. Była ciekawa czy dam mu szansę, czy też nie. Jednak ja nie chciałam teraz
o nim rozmawiać. Przecież dopiero co się od tego uwolniłam….no więc od razu
zmieniłam temat, i na szczęście Ariana odpuściła.
Po godzinnym
rozmawianiu postanowiłam już wracać. Ariana chciała być miła więc postanowiła mnie
odprowadzić. Nałożyłam buty na nogi i wyszłyśmy. Ciepły powiew wiatru zagościł
na mojej skórze. Włosy zwiały do tyłu, a kaptur który miałam na głowie spadł.
Poprawiłam go i razem z Arianą ruszyłam w drogę powrotną. Cały czas
rozmawiałyśmy. Nie wiem czemu ale jakoś cały czas miałam z nią tematy….
Kiedy w końcu
doszliśmy. Pożegnałam się z Arianą no bo nie chciała już wchodzić. Stałam przed
drzwiami i chciałam wejść dopiero jak stracę ją z oczu… no więc gdy już jej nie
widziałam, złapałam za klamkę i nacisnęłam ją, jednak nie zdążyłam wejść a
usłyszałam za sobą czyjeś wołanie
-Patrycja!
Odwróciłam się i dostrzegłam Niall, biegnącego w moją stronę.
Uśmiechnęłam się do niego. Gdy już znalazł się przy mnie, od razu mnie
przytulił i zaczął wypytywać dlaczego nie przywitałam się, no i dlaczego nie
pisałam, nie dzwoniłam… szczerze? No to miałam zamiar do niego przyjść.
Musiałam jeszcze porozmawiać z Zaynem. No więc powiedziałam Niallowi że
chciałam wpaść, no to się ucieszył i mnie puścił. Chciałam go zaprosić do
środka, lecz zauważyłam Zayna wracającego do domu. Zaczęłam patrzeć za nim, aż
musiałam stanąć na palcach. Niall to zauważył, więc odwrócił się. Mina mu
zrzędła. Lecz powiedział:
-Idź do niego
-Naprawdę? Nie będziesz zły?
-Nie. Idź
-Dziękuję –dałam mu buziaka w policzek i poleciałam do
Zayna.
-cześć –przywitałam się.
-Hej –powiedział nie dowierzając że to ja.
-Możemy porozmawiać? –gdy to powiedziałam, rozglądnęłam się.
Blondyn przechodził koło nas, ze smutną miną. Aż żal mi się zrobiło. Przecież kiedyś
byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Byliśmy nie rozłączni. A teraz?
-Możemy –z zamyślenia wyrwał mnie Zayn
-A więc, zastanawiałam się nad tym długo i postanowiłam dać
ci tę drugą szansę. Każdy na nią zasługuje. Nawe ty. –chłopak się uśmiechnął –
Doszłam do wniosku, że bez ciebie nie dałabym sobie rady.
-Kocham Cię –odpowiedział tylko tymi dwoma słowami, może nic
wielkiego, ale ja naprawdę na nie czekałam… Pocałował mnie.
Postanowiliśmy że
pójdziemy do Zayna, czyli do chłopaków do domu. Ściągnęłam ładnie buty i udałam
się do kuchni, a chłopaki, oprócz Nialla, siedzieli w pokoju. Nalałam sobie do
szklanki soku i odwróciłam się w stronę drzwi. Właśnie wszedł blondyn, jednak
gdy mnie zobaczył cofnął się.
-Niall poczekaj! –powiedziałam głośniej niż zazwyczaj
-Co? –zapytał się, patrząc mi w oczy. Jego spojrzenie było
takie puste, aż przerażające.
-Coś się stało? Byłeś taki radosny, a jak Zayn przyszedł
miałeś minę jakbyś chciał zabić. Pokłuciliście się?
-Nie –odpowiadał stanowczo patrząc w podłogę
-Ale ja widzę, dziwnie się zachowujesz
-Wybaczyłaś mu?
-No tak, kocham go
-No właśnie, nie mamy o czym rozmawiać
-Ale dlaczego? Co się stało?
-Widzisz….kiedyś potrafiliśmy ze sobą rozmawiać.
-CO to znaczy?
-To znaczy że od kiedy jesteś z Zaynem, już masz mnie gdzieś
-Przepraszam
-Nie przepraszaj, tylko to zmień….Chodź –pociągnął mnie za
rękę
Poszłam za nim. Po drodze jeszcze zajrzałam do chłopaków, do
pokoju i powiedziałam że wychodzę. To tyle. Szliśmy z Niallem w ciszy. Szedł
bardzo szybko, już nie nadążałam
-czemu tak szybko idziesz? –w końcu zapytałam, dochodząc do
blondyna
-Nie chce tracić twojego cennego czasu.
-Wcale go nie tracisz
-Ja mam inne zdanie.
Nic nie odpowiedziałam. Jego zachowanie było conajmniej
dziwne. Ale na szczęście zwolnił. Cały czas szedł z kapturem i ze spuszczoną
głową. W końcu zaczął coraz bardziej zwalniać. Aż stanął przy jednej z ławek w parku. Rozejrzałam się. Dokładnie wiedziałam gdzie byliśmy. Przypomniał mi się tamten dzień:
"Potem już opuściłam dom wraz z Niallem.
Szliśmy cały czas przed siebie, ja nawet nie wiedziałam gdzie, ale w końcu znaleźliśmy się w jakimś parku, cieszyłam się bo strasznie bolały mnie nogi.-Usiądziemy.? -spytałam.
-Możemy.- uśmiechnął się blondyn.
Usiedliśmy na jednej z ławek, ale nie siedziałam tam za długo, bo za chwilę powiedziałam:
-Ja zaraz wracam, poczekaj tu.
-No dobrze. -odpowiedział Niall, a ja szybko pobiegłam do sklepu który był mały kawałek za "naszą" ławką.
Po zrobionych "zakupach" poszłam z powrotem do Nialla.
-Wróciłam.! -powiedziałam głośniej niż za zwykle- A co ty tu robisz.?
-Zobacz -pokazał palcem na napis wyryty na ławce:
-Jeny...znamy się tylko dwa dni.? -zaśmiałam się- ale też sądzę że będziemy najlepszymi przyjaciółmi. -przytuliłam mojego blondynka, na co ten tylko się uśmiechnął."
-Pamiętasz co powiedziałaś? -zapytał Niall- powiedziałaś że będziemy najlepszymi przyjaciółmi.
-A nie jesteśmy?
-A jesteśmy? Ty serio nie zauważyłaś że przestaliśmy ze sobą spędzać czas? Nie widzisz tego że od kiedy jesteś z Zaynem nie masz dla mnie czasu? Tamte czasy były najlepsze. To było najlepsze co mnie w życiu spotkało. Nie chciałem żeby to się kończyło. No ale niestety, wtedy do twojego życia wkroczył Zayn i wszystko zepsuł. Pytałaś mnie czy jesteśmy pokłuceni. Może i nie jesteśmy, ale tego co zrobił nie wybaczę mu nigdy.
-A co zrobił?
-Zabrał mi przyjaciółkę, najlepszą na świecie.
-Ale przecież jesteśmy przyjaciółmi. -uśmiechnęłam się i go przytuliłam.
-Ale nie takimi jakimi byliśmy....- po dłuższej przerwie powiedział -mogłabyś mnie zostawić samego?
-Oczywiście. -puściłam do z objęć, on usiadł na ławce, a ja poszłam do domu.
----------------------------------
hahahaha, macie ten dłuższy rozdział :DDD Ohh JEA!
Dobra głupawka! XDD
A teraz wracając... dużo osób wchodzi, ale mało komentuje...chciałabym, albo nie ja PROSZĘ żeby każdy kto czyta skomentował ten rozdział, to dla mnie bardzo ważne. :CCC Będę wdzięczna jeżeli dacie o sobie znak.
AAaaaa i to już 20 rozdział, nie chciałabym na takim kończyć..
Subskrybuj:
Posty (Atom)