wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 17.

Gdy tylko drzwi się zamknęły, Zayn zaczął:
-Tam nic się nie wydarzyło. To co czytałaś to nie prawda.
-To że z nią byłeś to też nie prawda?
-No byłem, ale nic się nie wydarzyło.
-I myślisz że jak tak powiesz to będzie dobrze?
-Nie, ale musisz mi uwierzyć.
-Posłuchaj. Nie jesteśmy ze sobą długo, a ty już mnie zdradzasz. Gazety to nie jeden dowód. Te telefony...nie mówisz kto do cb dzwoni..wychodzisz z domu, kłamiąc że idziesz do menadżera...to są następne dowody przez które nie umiem ci zaufać. Nie sądzę by ten związek przetrwał.
-Czyli zerwaliśmy?
-Jeszcze się pytasz? Lepiej idź do tej Perrie. Ale nie...bo każdy zobaczy jaki z ciebie skończony dupek.
-Nie chcę do niej iśc. Tylko cb kocham.
-Wyjdź z tąd.
-Daj mi szanse.
-Wyjdź powiedziałam! -podniosłam głos, a Zayn natychmiast wyszedł z pokoju ze spuszczoną głową. Zatrzasnęłam za nim drzwi, zakluczyłam i zjechałam po nich z płaczem.
Za bardzo go kocham, by się z nim pożegnać, ale z drugiej strony nie mogę sobie pozwolić na takie traktowanie. Sama nie wiem co robić. Głowiłam się. Chciałam mu dać szanse, jednak czy nie pomyśli że zawsze mu wybaczę? że nie wiadomo co zrobi ja zawsze przymknę na to oko? Mówi się że każdy zasługuje na drugą szansę...nagle poczułam jak drzwi lekko się poruszyły, a za nimi usłyszałam głos Ariany.
-Patrycja? Otwórz...Proszę.
Wstałam, odkluczyłam drzwi i wpuściłam ją do środka. Nic nie powiedziała, tylko mnie przytuliła.
-Dziękuję -wyszeptałam - i przepraszam
-Za co? -zdziwiła się
-Za mokrą koszulkę i...za to że pojechałam do domu, nie mówiąc ani słowa.
-Nie masz za co przepraszać, doskonale cię rozumiem.
Położyłam się na łóżko i patrzałam w sufit, tak jakbym chciała tam coś zobaczyć. Coś co na prawdę sprawiło by mi radość. A co widzę? Tylko biały kolor.
-Przepraszam że pytam, ale...nie jesteście już razem?
-No nie -posmutniałam- prosił o drugą szansę.
-I co o tym myślisz?
-Sama nie wiem. Doradzisz?
-Ja tu nic nie mogę zrobić. Jeżeli go na prawdę kochasz, możesz mu wybaczyć, bo że cię zdradzał to mu nie udowodniono. Można się tylko domyślać. Zrobisz co uważasz za słuszne.
Nic nie powiedziałam, chciałam znowu zanurzyć się w myślach. Znowu układać sobie, jak by było gdybym dała mu tą szansę, a jak by było gdyby nie. Jednak Ariana mi na to nie pozwoliła.
-Wstawaj. Idziemy na spacer. Musisz się dotlenić.
-Ale przecież byłam.
-Nie ma gadania. Już.
-Okej, tylko się przebiorę.
Mimo że był już wieczór. Słońce już zachodziło za horyzont, to ja i tak postawiłam na krótkie spodenki, i bluzkę z krótkim rękawkiem. Jest jeden powód: Nie chciało mi się szukać czego innego, a to było na wierzchu. Podeszłam do szafy, i wyciągnęłam z niej zestaw. Szybko poszłam do łazienki, przebrałam się <klik>, poprawiłam makijaż i wyszłam gotowa.
-Już?
-Już -powiedziałam stanowczym głosem, i razem z Arianą zeszłyśmy na dół. Oznajmiłam babci i wujkowi że wychodzę, po czym opuściłam dom. Poszłyśmy do parku. Tam mogłam się odstresować. Ariana nic nie mówiła. Wiedziała że teraz powinnam trochę pomyśleć i całkowicie przemyśleć to. Ale jak ja mogę mieszkać na przeciwko niego i nie wejść do jego domu? Jak ja mogę przechodzić koło niego, i nie spojrzeć? Jednak najgorsze jest to że zobaczę go w telewizji, a cichutki głosik w mojej głowie powie "On już nie jest twój" Jeżeli teraz nie dam mu szansy, to potem mogę go zobaczyć z nią. Przecież sama tak mu powiedziałam. Jednak nadal miałam nadzieję że on się nie podda. Miałam nadzieję że kocha mnie, i nie pozwoli mi odejść. Jednak to była tylko nadzieja....
      Gdy już postanowiłyśmy wrócić było na prawdę ciemno. Szłyśmy oświetlonym, wąskim chodniczkiem w środku parku. Dookoła była totalna cisza. Nikt już nie chodził. Jednak czasami dało się zauważyć jakiegoś chłopaka z psem. Szłyśmy w ciszy, aż w końcu Ariana to przerwała:
-To jak? Co masz zamiar zrobić?
-Sądzę że muszę wyjechać. Wrócę do Polski. Muszę trochę ochłonąć, odpocząć od tego wszystkiego. Może dla niektórych to nie jest dużo, może dla niektórych to bez sensu, przecież on nic nie zrobił, nie mam dowodów. Zastanawiają się dlaczego po prostu nie mogę mu wybaczyć, i żyć dalej. Jednak dla mnie to jest na prawdę straszne. Jeżeli ktoś by się znalazł w tym miejscu co ja, na pewno by tak nie uważał.
-Ale kto powiedział, że ktoś tak uważa? Myślę że każdy zdaje sobie sprawę z twojej sytuacji.
-Mam taką nadzieję. Bo z każdą moją podjętą decyzją uważam że za bardzo to wszystko przeżywam. Że nie powinnam wyjeżdżać bo to bez sensu...
-Nic nie jest bezsensu. Jakiś sens musi mieć. -Ariana się zaśmiała. Po tym nastała cisza. Przerwałyśmy ją dopiero gdy doszłyśmy do domu, ponieważ się pożegnałyśmy.
_________________________
No więc:
1.Długo musieliście czekać, ponieważ miałam karę i nie miałam możliwości by go szybciej napisać.
2.Dziękuję że było pod ostatnim rozdziałem, tyle komentarzy, ile było wymagane.
3.Miło, ale naprawdę miło było znowu zobaczyć pod rozdziałem 7 komentarzy. Dziękuję tym osobom za "taki wysiłek" <3
4.Rozdział osobiście mi się nie podoba, ale niestety, jest to co jest, i trzeba się tym cieszyć. Coś ostatnio nie mam ochoty na pisanie, nie wiem czemu.

No to tyle. Do następnego :*

2 komentarze:

  1. Czekam na nexta. Mam nadzieję, że wybaczy mu, ale nie tak od razu

    OdpowiedzUsuń
  2. O jej jaki cudny rozdział !
    Bardzo podoba mi się Twój blog, szablon jest śliczny <3
    Chętnie przeczytam kolejny :*

    http://lili-buntowniczka-1d-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń